wtorek, 23 grudnia 2014

1.


The music's too loud and the noise from the crowd 
increases the chance of misinterpretation


       -Jesteśmy!
Pospiesznie gaszę papierosa i wymachując rękami staram się odgonić od siebie zapach fajek. Zamykam za sobą drzwi balkonowe i staram się udawać, że wszystko jest w porządku.
-Cześć – uśmiecham się na widok rodziców i Zbyszka. – Jak lot?
-Zuzka, znów paliłaś – matka marszczy nos, gdy tylko do mnie podchodzi. – Prawdziwi sportowcy nie palą.
-Włoscy siatkarze palą – wzruszam ramionami, przechodząc do części kuchennej. – Herbaty?
-Nie, my już jedziemy – odzywa się tata. Przytakuję głową i kiedy chcę się o coś spytać, przerywa mi Zbyszek.
-Gdzie Misiek? – pyta, chodząc po całym mieszkaniu.
-Na treningu, powinien być o dziewiętnastej z powrotem. Pytałam się ciebie o lot.
-Jak widzisz żyję.
-A wywiady na lotnisku? Nie musiałeś się podpisywać na cyckach?
-Ty się módl żeby cię w przyszłości jakiś facet nie prosił o podpis na penisie.
-Zbigniew, co to za słownictwo do Zuzy! – oburza się mama, na co Zibi momentalnie pokornieje. Śmieję się głośno z jego skruszonej miny, bo mama jest jedyną kobietą, przed którą on czuje jakikolwiek respekt.
-Widzisz, przybywanie z nim przez parę minut w jednym pomieszczeniu jest niebezpiecznie, a co dopiero mieszkanie! – prycham.
-Przynajmniej masz blisko na treningi – zauważa ojciec.
-Bardzo – rzucam mu groźne spojrzenie. – Jak będę mieć dosyć to przysięgam uroczyście, szukam sobie kawalerki.
   Mama, by uniknąć rozlewu krwi, zmienia się w mediatora pomiędzy mną a Zbyszkiem. Zostawia nas w całkiem dobrych stosunkach. Podgrzewam nam obiad, potem siadamy przed telewizorem i skaczemy po programach do powrotu Michała z treningu. Zibi momentalnie zapomina o reszcie świata, skupiając się na Kubiaku. Żaden nie zauważa nawet, kiedy wychodzę na papierosa, choć oboje tego nie tolerują. Z spokojem zajmuję łazienkę, przynajmniej raz nie obawiając się, że Kubiak będzie mnie podglądać. Za to rano budzą mnie, wskakując do mojego łóżka.
-Czuję się ciut niezręcznie – mruczę, próbując ich wywalić na podłogę. – Ułatwcie mi robotę i ruszcie dupska do siebie.
-Tak w ogóle to idziesz ze mną wieczorem na imprezę – oznajmia mi Zbyszek. Patrzę się na niego podejrzliwie, zerkając jednocześnie na Kubiaka.
-A on? – pokazuje na Michała.
-Mam randkę – szczerzy się Kubi.
-Z kim, z Zibim? – udaję, że nie słyszę złowieszczych pomruków chłopaków i wyczołguję się spod kołdry. – Co to za impreza?
-No wiesz, jakbyś nie wiedziała, zdobyliśmy trzecie miejsce na Mistrzostwach Świata...
-Tak się składa, że ten świr – uśmiecham się sztucznie do Michała – zmuszał mnie do oglądania z nim, więc tak, wiem. A kto ma być?
-Zadajesz głupie pytania. No zawodnicy z rodzinami.
-Z rodzinami, what a dżampra! – przekręcam oczami i idę do kuchni. Nie mam ochoty iść z nim, ale z drugiej strony będę mieć okazję żeby się ponabijać, no i najeść za darmo. Z w miarę pozytywnym nastawieniem mija mi trening, choć jestem wręcz nieżywa. W mieszkaniu zastaję upragnioną ciszę, z której korzystam, biorąc gorącą kąpiel. Otoczona mnóstwem piany palę papierosa i piję zieloną herbatę, gdy nagle słyszę głos Zbyszka i Michała w przedpokoju. Nim orientuję się, że nie zablokowałam drzwi od łazienki, oboje wparowują do środka i nawet mój niemiłosiernie głośny pisk ich nie rusza.
-Fajki, fuj – krzywi się Zibi, myjąc ręce. Z kolei Kubiak stoi na środku i patrzy się na mnie jak wół w malowane wrota, co szybko zauważa mój brat. – A ty co, kurwa, kobiety kąpiącej się nie widziałeś?
-No bo to Zuza… - Michał jąka się i zaczyna robić się cały czerwony.
-Tym bardziej się nie gap – obrusza się Zbyszek. – Przypominam ci, randkę masz dzisiaj.
-I to nie ze mną – odzywam się, sięgając po kubek. – Więc won.
   Michaś nie oglądając się za siebie pokornie wychodzi. Odpalając kolejnego papierosa śmieję się z niego cichutko, bo zawsze był słodką niezdarą w kontaktach ze mną.
-Wieczorem żadnych fajek – Zibi rzuca mi gniewne spojrzenie i nie czekając na odpowiedź, idzie do swojego pokoju. Bawią mnie jego kolejne zakazy i nakazy na dzisiejsze wyjście. Nie muszę przecież być tam z nim, prawda? Mańka powinna mu starczyć. Gdy zakładam obcisłą czarną sukienkę oburza się, że będę za bardzo prowokować i nęcić. Dziękuję mu za ten komplement i wiarę w moje zdolności podrywania mężczyzn i wywalam go z pokoju, ale wraca, w dodatku jeszcze bardziej wkurzony.
-Przebieraj się do kurwy nędzy w coś zakrywającego dupę – warczy, otwierając na oścież szafę.
-Przestań się bać, że któremuś z twoich kumpli stanie – mruczę lekceważąco. – A jak stanie, to cóż, raczej i tak nie skorzystam.
-Zuza, proszę – Zibi poddaje się zdecydowanie zbyt szybko jak na niego. Siada na krześle i patrzy się bezsilnie. – Ja ci nie zabraniam chodzić w takich sukienkach, nie, jest ci w nich bardzo dobrze, ale sama rozumiesz, tam będą i rodzice, i żony, i dziennikarze…
-Zrozumiałam – wzdycham głęboko i podchodzę do szafy. Zastanawiam się przez chwilę, po czym wyciągam długą spódnicę i koszulę. – Co myślisz o tym?
-I to będzie super – uśmiecha się i wychodzi, pozwalając mi się przebrać. Udaje nam się uniknąć dramatu do momentu przyjazdu pod hotel, gdzie ma odbywać się impreza. Przed wejściem czeka na nas Mańka, które od razu dostaje opierdol za palenie.
-Zluzuj porty, chłopczyku – śmieje się na zbyszkowy bulwers i nic sobie z niego nie robiąc, spokojnie kończy papierosa. – A tak poza tym, Winiar będzie sam, czy z Dagmarą?
-Nawet nie próbuj się wokół niego kręcić – Zibi czerwieni się ze złości i wypcha nas do środka. Jest już bardzo dużo ludzi, wszyscy siatkarze wyglądają tak śmiesznie w garniturach i z żelem na włosach. Najpierw swoje przemówienie wygłasza Przedpełski, po nim Castellani. Wznosimy toast i siadamy do kolacji. Mamy miejsce obok Winiarskich, co strasznie wkurza napaloną na Michała Mańkę. Moja siostra posyła jego żonie zabójcze spojrzenia, co mnie niesamowicie bawi, bo Dagmara zupełnie tego nie zauważa a nawet gdyby zauważyła, nic by sobie z tego nie zrobiła. W pewnym momencie nawet nasza mama szepcze, żebym ją jakoś ogarnęła, dlatego zabieram Manię na parkiet, z dala od Winiarskiego. Idzie też z nami Zbyszek, a za nim Bąkiewicz, Nowakowski i Łomacz. Żaden mnie nie interesuje, więc powolutku, po paru piosenkach wycofuję się do stołu. Popijając czerwone wino przyglądam się całej tej kolorowej zbieraninie, nie mogąc znaleźć jednej osoby.
-Mam szampana a ostatnie piętro jest wolne.
   A więc poszukiwany znalazł się sam. Wśród siatkarzy Kurek zdawał się być jedyną sensowną kandydaturą do jakichkolwiek rozmów. Ochoczo przytakuję i po cichu wymykamy się na samą górę. Rolę ścian spełniają szyby, przez które można podziwiać panoramę Warszawy, szczególnie zachwycającą w nocy. Siadamy na kanapie i przez dłuższą chwilę nic nie mówimy, wpatrując się w zamarłe miasto i popijając szampana.
-Dlaczego wróciłaś do Warszawy? – pyta. – Z tego, co słyszałem, w tamtym sezonie raczej AZS nie radził sobie dobrze, a z Lublinem zdobyłaś mistrzostwo.
-Wróciłam, bo tu chcę zdobyć kolejne – odpowiadam, przenosząc wzrok z powrotem na miasto. – Przyszło tu parę naprawdę dobrych zawodniczek, zgłosili się nowi sponsorzy, więc dlaczego by tu nie wrócić? Niby miałam propozycję z Superligi, z Elbląga, jednak chyba nie jestem jeszcze gotowa. A ty nadal w Bełchatowie, tak?
-W Skrze czuję się naprawdę dobrze, dlatego nie widziałem sensu w zmianie klubu.
   Bartek przerywa, gdy słyszymy skrzypnięcie drzwi. Naszym oczom ukazuje się podchmielona Mańka trzymająca za rękę równie trzeźwego Łomacza.
-Randkujecie sobie? To sobie randkujcie, Grzesinko, chodź, nie przeszkadzajmy – rzuca rozbawiona i wychodzi, ciągnąc Grześka. Bartek nie robi sobie zupełnie nic z uwagi mojej siostry, spokojnie pije szampana po czym podaje mi butelkę.
-Niech się bawią – stwierdza tylko, domykając drzwi. – Noc jest jeszcze młoda, a i powód do świętowania fantastyczny.
-A my co będziemy robić? – pytam.
-My tu posiedzimy. Dawno z tobą sam nie rozmawiałem.

-------------------------------------------------------------------

Pierwszy miał być później, no ale nie wytrzymałam. Możecie potraktować to jako prezent gwiazdkowy.

3 komentarze:

  1. Hahaha xD ja sobie to wyobraziłam tak 'pytam się ciebie, łysy debilu, o lot! Czy to jest takie trudne, zbyt skomplikowane pytanie dla ciebie?' XD przepraszam xD
    'A on?' To zabrzmiało jakby Kubiak był starym kawałkiem jakiejś speśniałej kiełbasy zwyczajnej xD SYSIA!!!
    Jezus, ja nie moge, nie wyobrażam sobie mieszkania z nimi xD
    Ile ta cała wasza siostra niby ma lat, że sie sie tak na Winiara napala? XD
    Hmm....;> Bartosz...;>;> Baaaartosz...;> Bartoszu...xD hahaha

    OdpowiedzUsuń
  2. kobieto kocham Cię! :D
    to nic, że to jest dopiero pierwszy rozdział, to jest genialne!

    OdpowiedzUsuń