'God loves everybody, don't remind me'
-Ja
w to nie wierzę. Musiałaś się pomylić, no musiałaś.
Zibi chodzi
po pokoju i od czterech minut powtarza tę samą frazę. Mańka nie wygląda, jakby
się pomyliła, wygląda na całkiem pewną swojego odkrycia. Pije wolno pewnie wystygłą
już herbatę, opiera się łokciami o krzesło i mruży oczy.
-Nie pomyliłam
się, braciszku – mówi. – Nie pomyliłam się. On był z nią.
-Ale przecież
oni się już dawno rozstali! – Zbyszek siada z rozpaczą na fotelu. Przejmujące.
-Zachowujesz
się, jakby cię zdradził – odzywam się, na co Batman popada w kolejną falę żalu.
-Przecież ty też
jej nie znosisz!
-Nie znoszę i
liczę na to, że nie przyprowadzi jej do domu.
-A jak
przyprowadzi? – wtrąca Mańka. – To co wtedy?
-Przeprowadzam
się do ciebie – odpowiadam. – Nie ma mowy, że będę przebywać w tym samym
pomieszczeniu, co ta krowa.
-I to podobno ja
przesadzam – mruczy Zibi, próbując się do kogoś dodzwonić. – No nie odbiera!
-Kto, Michał? –
pytam. Zbyszek kiwa głową, ponawiając połączenie. Nadal nic. – Pewnie ją
zalicza. Oby tylko nie w naszym mieszkaniu, bo tego to nie zniosę.
Mania śmieje
się cicho. Ani mi, ani Zbyszkowi do śmiechu nie jest, szczególnie naszemu bratu
jest bardziej do płaczu.
-On nie może z
nią być! – podrywa się z fotela i powraca do spaceru po salonie. – Z kim ja
będę wyrywał laski?
-Nie masz
kolegów w Polibudzie? – Mańka mruży oczy. – Chill out brother, chill out.
-Ale ja chcę z
Miśkiem!
-Marudny jesteś.
Wyłączam się
z tej konwersacji czując, że zaraz zaczną po sobie jeździć. Ukradkiem na
komórce sprawdzam terminarz PlusLigi. Nie mam co liczyć na szybki przyjazd Skry
do Warszawy. W głowie próbuję przypomnieć sobie, czy w tym czasie, gdy Skra gra
mecz na wyjeździe z Polibudą, my gramy u nas. Mańka i Zibi są tak zajęci
kłótnią, że nie zauważają, jak wychodzę na przedpokój zajrzeć do mojego
kalendarza. Na szczęście mamy wtedy przestój, nie ominę więc spotkania z
Kurkiem.
-Nie dość, że
ślepa, to jeszcze pali! – kolejny przeraźliwy wyrzut Zbyszka do Mańki powoduje
u mnie wybuch niekontrolowanego śmiechu, który sprawia, że wreszcie przestają
się kłócić. Z trudem przestaję się śmiać i postanawiam na dziś zakończyć naszą
wizytę u starszej siostrzyczki. Zibi wraca nadąsany, na złość zadaję mu
głupowate pytania doprowadzające go do szału. Kończę przed drzwiami mieszkania
i gdy wchodzimy, oprócz głosu Miśka słyszymy jeszcze jakiś kobiecy głos. Przez
chwilę migocze mi w głowie myśl, że Marianna wcale się nie pomyliła, i że
Kubiak wrócił do Moniki. Zbyszek najwidoczniej myśli o tym samym, zerka na mnie
i pokazuje na drzwi michałowego pokoju.
-Idź tam – mówi
do mnie. Prycham na tę niedorzeczność i pukam się w czoło. – No idź, ty
sprawdź, kto z nim jest.
-Co to mnie
obchodzi, z kim Michał jest? – wzruszam ramionami. – Jak to Monia, to ja się
stąd wyprowadzam w trybie natychmiastowym.
-Niby kurwa
gdzie?
-Niby kurwa
gdziekolwiek.
Tym razem to
Zbyszek prycha. Przegrywam walkę z ciekawością i ku radości brata cicho kieruję
się pod pokój Kubiaka. Podsłuchuję przez chwilę, po czym niespodziewanie
wchodzę do środka. Zaskoczona obecnością zupełnie mi obcej dziewczyny nie
potrafię z siebie nic wykrztusić. Stoję z otwartą gębą i patrzę na Michała i
siedzącą obok blondynkę. Jest na pewno niższa ode mnie i na pewno wygląda na o
wiele milszą niż ja czy Monika.
-Ja… ja tylko
chciałam powiedzieć, że my już z Zibim wróciliśmy – mówię i nie czekając na
odpowiedź Michała zamykam drzwi. Słysząc ciche ’Czy to twoja dziewczyna?’ na
usta wkrada mi się uśmiech.
-Przynajmniej to
ani nie Monia, ani jego nowa laska – oznajmiam beztroskim tonem Zbyszkowi i idę
do kuchni. Batman idzie za mną, ale milczy. Czy on serio tak mocno przejmuje
się tym, z kim spotyka się Kubi?
-Dlaczego ja nic
o niej nie wiem? – szepcze.
-Może dopiero ją
poznał a może uznał, że mu ją odbijesz? Pewnie jak pójdzie coś ci o niej powie –
stwierdzam. – Herbaty?
-Ale co on w
takim razie robił z Moniką? – Zibi nie daje za wygraną, ciągle drąży temat.
Zaraz pomyślę, że się w nim zakochał, albo jest zazdrosny, że Michał ma się z
kim kochać.
-Pewnie wpadli
na siebie, czy coś.
-Nie miał na
kogo wpaść?
-Najwidoczniej
nie. Zbyszek, nie męcz mnie tym więcej, życie Michała jest jego sprawą, nie
moją. Niech robi sobie z nim to, co chce.
Zamykam
się u siebie i całe szczęście, Zibi nie przychodzi i więcej mi nie marudzi.
Piszę trochę z Mańką o naszym odkryciu, dzwonię do Igi, do mamy. Boję się też,
że Zbyszek siedzi przy drzwiach i czeka na wyjście tej dziewczyny, ale nie
wychodzę i nie sprawdzam tej teorii. W każdym razie, gdy zakładam słuchawki na
uszy i biorę się za czytanie książki, czas przestaje mieć dla mnie znaczenie.
Kończę po dwudziestej trzeciej, kiedy robię się głodna. Światła w pokojach
chłopaków są zgaszone, nie ma także śladu po blondynce. Kolejnego dnia przy
śniadaniu żaden się nie odzywa, wnioskuję więc, że wczoraj musieli się
pokłócić, czego nie słyszałam. Nie chcę się w to wtrącać, pytam się tylko o
której wracają z treningu i czy dadzą radę zrobić jakieś zakupy. Wracając z
porannego treningu w mieszkaniu zastaję Zbyszka i którąś z jego ‘koleżanek’.
Jako że nie wypada przeszkadzać w wiadomej sytuacji, wracam do samochodu i
próbuję dodzwonić się do Michała, ale ten nie odbiera. Postanawiam jechać do
rodziców, matce kłamię, że zapomniałam wziąć kluczy z domu a nikogo nie ma.
Kłamanie zawsze przychodziło mi naturalnie, więc mama uznaje to za prawdę.
Pomagam jej przy obiedzie, trochę wyżalam się co do terminarza. Wracając z
wieczornego treningu są oboje w domu, ale nadal się nie odzywają.
-Coś się stało? –
pytam w końcu.
-Zibi nie wierzy,
że Lidka nie jest moją dziewczyną – odpowiada Michał. – W ogóle siądź, zrobię
ci kolację.
-To ta
dziewczyna, która była u ciebie wczoraj, nazywa się Lidia? – siadam na
parapecie i zapalam papierosa. – Całkiem ładna.
-Koleżanka z
liceum. Wpadła na mnie po treningu, chwilę pogadaliśmy, a że padało, zaprosiłem
ją tutaj.
-Rozumiem.
Misiek
patrzy się surowym wzrokiem na papierosa w moich dłoniach, ale nie obdarowuje
mnie żadnym kąśliwym komentarzem. Najwidoczniej całą złośliwość przelał na
Zbyszka.
-Wychodzę, nie
wiem, kiedy wrócę – w przedpokoju słyszymy głos mojego brata, a zaraz za nim odgłos
zamykanych drzwi. Wymieniamy z Michałem krótkie spojrzenia, kończę papierosa i
czekając parę minut wchodzę do pokoju Zibiego, ale nie znajduję w nim
wskazówek, gdzie on poszedł.
-Pewnie polazł
na noc do Olki – mówi Michał, jakby czytając w moich myślach.
-Do Olki? –
pytam. – O tej nie słyszałam.
-To jedna z tego
jego trójkąta.
-A ta druga?
-Weronika chyba.
Tak, Weronika. Ale on woli Olkę. Po porannym treningu nawet tu z nią był.
-A to akurat
słyszałam. Nie chciałam przeszkadzać, więc pojechałam do mamy. O co wam
właściwie poszło?
-Najpierw zaczął
mnie męczyć dlaczego nie mówiłem mu nic o Lidce, potem, że nie mówiłem o
spotkaniu z Moniką…
-Widziałeś się z
Moniką? Po co?
Michał
najwyraźniej nie wygląda na zadowolonego moim pytaniem.
-Jak nie chcesz,
to nie mów – reflektuję się od razu. – Tak tylko spytałam.
-Po prostu
zadzwoniła, chyba miała nadzieję, że może da się coś uratować między nami –
mówi, stawiając talerze z jedzeniem na stole. – Ale się nie da.
Mam nadzieję, że Michał nie
zauważa ulgi wypisanej na mojej twarzy.
-A co było dalej? – pytam, choć niewiele
mnie to obchodzi. – Dalej, to znaczy w kłótni twojej i Zbyszka.
-Próbowałem mu wytłumaczyć, że z żadną się
nie spotykam i powiedziałem coś w stylu ‘Przynajmniej nie przyprowadzam ich tu
na seks’, na co on się strasznie oburzył i zaczęliśmy sobie wypominać różne
rzeczy.
-I tyle?
-I tyle.
-Jak dzieci – mruczę. Kolację jemy w ciszy,
oglądając telewizję, w której właściwie nie leci nic nadzwyczaj interesującego.
-O której wyjeżdżacie do Gdańska? – mówi,
ściszając głos w telewizorze. – Trening mamy na jedenastą, mógłbym cię odwieźć
pod halę.
-Około w pół do jedenastej, więc byłoby miło
– uśmiecham się. Nie wiem dlaczego Michał zaczyna się czerwienić, pewnie
odważenie się na zaproponowanie mi tego sporo mu zajęło. W ramach podziękowania
całuję go w policzek co sprawia, że Kubi czerwieni się jeszcze bardziej. Gdy
kolejnego przedpołudnia mnie podrzuca, też całuję go w policzek i też jest cały
czerwony. Od zawsze w kontaktach ze mną był wyjątkowo dziwny i często nie
wiedziałam jak mam z nim postępować. Przestaję mieć nadzieję, że to
kiedykolwiek się zmieni.
W
autokarze natykam się na wściekły wzrok Igi. Nie wiem o co chodzi, przecież nic
nie zrobiłam.
-Debil stał wczoraj dwie godziny pod moim
blokiem!
-Chwila chwila, jaki debil? – zostawiam
torebkę na miejscu przed nią i siadam obok niej.
-Zuzka, nie bawmy się w zgadywanki – wzdycha
nazbyt teatralnie. – Zibi. Byłam wczoraj po treningu w Promenadzie, jak
wracałam do domu od połowy drogi jechał za mną jakiś samochód, wjechał nawet za
mną na osiedle. Trochę się wystraszyłam, ale miałam wrażenie, że gdzieś już go
widziałam. Potem wyszłam wyrzucić śmieci, to auto cały czas stało i wtedy
uświadomiłam sobie, że to twój brat kretyn.
-Jesteś pewna? – mrużę oczy. – Może to tylko
zbieg okoliczności?
-Jestem, czarne Audi z sześćdziesiąt
dziewięć na końcu rejestracji, to tylko twój Zbigniew ma. Chyba, że się mylę.
-No raczej się nie mylisz.
Jest
mi teraz okropnie głupio. Mam ochotę wysiąść z autokaru by pojechać na trening
Polibudy i opierdolić Zbyszka przy wszystkich, zamiast tego po przyjeździe do
Gdańska idę przed siebie, palę i wrzeszczę mu przez telefon, co o nim myślę.
Iga domyśla się, że to z nim rozmawiałam, więcej na ten temat już nie
rozmawiamy.
Na
początku drugiej połowy meczu broniąc upadam na boisko i chociaż kostka nie
boli mnie tak bardzo, lekarz z trenerem po spotkaniu decydują się zabrać mnie
do szpitala. Po serii badań, po których wynikach nie widać żadnej kontuzji, i
tak dostaję wolne na kolejny mecz. Nie reaguję na to z radością, jestem na
siebie wściekła jeszcze bardziej niż byłam na Zibiego. Żadna przerwa w grze nie
jest mi potrzebna, próbuję powiedzieć to trenerowi, ale w rezultacie kłócę się
też z nim. W drodze do Warszawy nie rozmawiam z nikim, tylko Iga mówi, że razem
z Igorem podrzucą mnie do domu. Oboje nawet pomagają mi dojść do mieszkania,
gdzie zastaje mnie coś, czego zupełnie się nie spodziewałam.
--------------------------------------------------------
Z ogłoszeń parafialnych mogę powiedzieć, że nadmiar egzaminów, kolokwiów i zaliczeń nie pozwala mi na pisanie, więc na nowy odcinek u Elenki chyba trzeba będzie jeszcze poczekać, tak samo jak na nową miniaturkę, która jeszcze powolutku się pisze. Tu chyba z regularnością będzie lepiej, bo mam napisane dwa rozdziały wprzód. Z innych rzeczy, dostałam nominację Liebster Award od Juliet, za co bardzo dziękuję i od razu wstawiam swoje odpowiedzi :)
1. Kiedy napisałaś swoje pierwsze opowiadanie i o czym ono było?
O ile dobrze pamiętam, zaczęłam pisać w wakacje przed I liceum, czyli dobre ponad trzy lata temu. Zaczęłam pisać o Zuzce i nigdy nie przypuszczałabym, że Zuza tak bardzo się we mnie wryje i nie będzie chciała dać o sobie zapomnieć.
2. Co cenisz sobie u innych ludzi?
Szczerość.
3. Twoje największe marzenie?
Trudno powiedzieć, ale chyba zamieszkanie we Francji.
4. Jakie masz podejście do życia?
Wszystko zależy od sytuacji, w której się znajduję, ale raczej w każdej sytuacji staram się dostrzegać jakieś dobre strony.
5. Wymień osoby, które służą ci za autorytet i napisz dlaczego.
Raczej nie mam autorytetów, mam parę osób, które mnie w jakiś sposób inspirują.
6. Książka/film, które zmieniły twój sposób myślenia/postrzegania świata?
Zdecydowanie książka Lolity Pille 'Bubble Gum'.
7. Największy lęk?
Utrata bliskiej osoby.
8. Jakie warunki powinno spełniać opowiadanie, żeby Ci zainteresowało, żeby się go dobrze czytało etc.?
Przede wszystkim musi być dobrze napisane. Nie liczą się bohaterowie, o ile sama fabuła jest ciekawa.
9. Ulubione blogi?
Mam parę ulubionych blogów, ale moim faworytem jest I am the storm.
10. Na czym skupiasz się najbardziej tworząc opowiadanie?
Uwielbiam zaskakiwać. Fajnie jest przeczytać w komentarzu, że ktoś nie spodziewał się, że tak potoczą się losy bohaterów. Skupiam się też właśnie na bohaterach. Nie lubię, gdy bohater jest nudny i przewidywalny.
11. Jakich sportowców, których sobie cenisz spotkałaś w "realu"?
Antonin Rouzier, Paweł Zagumny, Michał Łasko.
OJEJU, REKLAMUJESZ MNIE :")
OdpowiedzUsuńah, jak ja uwielbiam twojego fukającego Zbysia i wstydliwego Misia.
Bartman i Kubiak to duet wszechczasów haha
OdpowiedzUsuńtylko dlaczego ten Kubi taki zawstydzony? ;p
czekam na kolejny rozdział i weny życzę :*
Hahahahaha xD jak zwykle placze z Twoich dialogów xD są genialne! Jejciu, ja widzę, że tylko u mnie Monika była pozytywną postacią:P
OdpowiedzUsuń