sobota, 17 stycznia 2015

3.



'God loves everybody, don't remind me'

                -Ja w to nie wierzę. Musiałaś się pomylić, no musiałaś.
      Zibi chodzi po pokoju i od czterech minut powtarza tę samą frazę. Mańka nie wygląda, jakby się pomyliła, wygląda na całkiem pewną swojego odkrycia. Pije wolno pewnie wystygłą już herbatę, opiera się łokciami o krzesło i mruży oczy.
   -Nie pomyliłam się, braciszku – mówi. – Nie pomyliłam się. On był z nią.
   -Ale przecież oni się już dawno rozstali! – Zbyszek siada z rozpaczą na fotelu. Przejmujące.
   -Zachowujesz się, jakby cię zdradził – odzywam się, na co Batman popada w kolejną falę żalu.
   -Przecież ty też jej nie znosisz!
   -Nie znoszę i liczę na to, że nie przyprowadzi jej do domu.
   -A jak przyprowadzi? – wtrąca Mańka. – To co wtedy?
   -Przeprowadzam się do ciebie – odpowiadam. – Nie ma mowy, że będę przebywać w tym samym pomieszczeniu, co ta krowa.
   -I to podobno ja przesadzam – mruczy Zibi, próbując się do kogoś dodzwonić. – No nie odbiera!
   -Kto, Michał? – pytam. Zbyszek kiwa głową, ponawiając połączenie. Nadal nic. – Pewnie ją zalicza. Oby tylko nie w naszym mieszkaniu, bo tego to nie zniosę.
       Mania śmieje się cicho. Ani mi, ani Zbyszkowi do śmiechu nie jest, szczególnie naszemu bratu jest bardziej do płaczu.
   -On nie może z nią być! – podrywa się z fotela i powraca do spaceru po salonie. – Z kim ja będę wyrywał laski?
   -Nie masz kolegów w Polibudzie? – Mańka mruży oczy. – Chill out brother, chill out.
   -Ale ja chcę z Miśkiem!
   -Marudny jesteś.
       Wyłączam się z tej konwersacji czując, że zaraz zaczną po sobie jeździć. Ukradkiem na komórce sprawdzam terminarz PlusLigi. Nie mam co liczyć na szybki przyjazd Skry do Warszawy. W głowie próbuję przypomnieć sobie, czy w tym czasie, gdy Skra gra mecz na wyjeździe z Polibudą, my gramy u nas. Mańka i Zibi są tak zajęci kłótnią, że nie zauważają, jak wychodzę na przedpokój zajrzeć do mojego kalendarza. Na szczęście mamy wtedy przestój, nie ominę więc spotkania z Kurkiem.
   -Nie dość, że ślepa, to jeszcze pali! – kolejny przeraźliwy wyrzut Zbyszka do Mańki powoduje u mnie wybuch niekontrolowanego śmiechu, który sprawia, że wreszcie przestają się kłócić. Z trudem przestaję się śmiać i postanawiam na dziś zakończyć naszą wizytę u starszej siostrzyczki. Zibi wraca nadąsany, na złość zadaję mu głupowate pytania doprowadzające go do szału. Kończę przed drzwiami mieszkania i gdy wchodzimy, oprócz głosu Miśka słyszymy jeszcze jakiś kobiecy głos. Przez chwilę migocze mi w głowie myśl, że Marianna wcale się nie pomyliła, i że Kubiak wrócił do Moniki. Zbyszek najwidoczniej myśli o tym samym, zerka na mnie i pokazuje na drzwi michałowego pokoju.
   -Idź tam – mówi do mnie. Prycham na tę niedorzeczność i pukam się w czoło. – No idź, ty sprawdź, kto z nim jest.
   -Co to mnie obchodzi, z kim Michał jest? – wzruszam ramionami. – Jak to Monia, to ja się stąd wyprowadzam w trybie natychmiastowym.
   -Niby kurwa gdzie?
   -Niby kurwa gdziekolwiek.
      Tym razem to Zbyszek prycha. Przegrywam walkę z ciekawością i ku radości brata cicho kieruję się pod pokój Kubiaka. Podsłuchuję przez chwilę, po czym niespodziewanie wchodzę do środka. Zaskoczona obecnością zupełnie mi obcej dziewczyny nie potrafię z siebie nic wykrztusić. Stoję z otwartą gębą i patrzę na Michała i siedzącą obok blondynkę. Jest na pewno niższa ode mnie i na pewno wygląda na o wiele milszą niż ja czy Monika.
   -Ja… ja tylko chciałam powiedzieć, że my już z Zibim wróciliśmy – mówię i nie czekając na odpowiedź Michała zamykam drzwi. Słysząc ciche ’Czy to twoja dziewczyna?’ na usta wkrada mi się uśmiech.
   -Przynajmniej to ani nie Monia, ani jego nowa laska – oznajmiam beztroskim tonem Zbyszkowi i idę do kuchni. Batman idzie za mną, ale milczy. Czy on serio tak mocno przejmuje się tym, z kim spotyka się Kubi?
   -Dlaczego ja nic o niej nie wiem? – szepcze.
   -Może dopiero ją poznał a może uznał, że mu ją odbijesz? Pewnie jak pójdzie coś ci o niej powie – stwierdzam. – Herbaty?
   -Ale co on w takim razie robił z Moniką? – Zibi nie daje za wygraną, ciągle drąży temat. Zaraz pomyślę, że się w nim zakochał, albo jest zazdrosny, że Michał ma się z kim kochać.
   -Pewnie wpadli na siebie, czy coś.
   -Nie miał na kogo wpaść?
   -Najwidoczniej nie. Zbyszek, nie męcz mnie tym więcej, życie Michała jest jego sprawą, nie moją. Niech robi sobie z nim to, co chce.
                Zamykam się u siebie i całe szczęście, Zibi nie przychodzi i więcej mi nie marudzi. Piszę trochę z Mańką o naszym odkryciu, dzwonię do Igi, do mamy. Boję się też, że Zbyszek siedzi przy drzwiach i czeka na wyjście tej dziewczyny, ale nie wychodzę i nie sprawdzam tej teorii. W każdym razie, gdy zakładam słuchawki na uszy i biorę się za czytanie książki, czas przestaje mieć dla mnie znaczenie. Kończę po dwudziestej trzeciej, kiedy robię się głodna. Światła w pokojach chłopaków są zgaszone, nie ma także śladu po blondynce. Kolejnego dnia przy śniadaniu żaden się nie odzywa, wnioskuję więc, że wczoraj musieli się pokłócić, czego nie słyszałam. Nie chcę się w to wtrącać, pytam się tylko o której wracają z treningu i czy dadzą radę zrobić jakieś zakupy. Wracając z porannego treningu w mieszkaniu zastaję Zbyszka i którąś z jego ‘koleżanek’. Jako że nie wypada przeszkadzać w wiadomej sytuacji, wracam do samochodu i próbuję dodzwonić się do Michała, ale ten nie odbiera. Postanawiam jechać do rodziców, matce kłamię, że zapomniałam wziąć kluczy z domu a nikogo nie ma. Kłamanie zawsze przychodziło mi naturalnie, więc mama uznaje to za prawdę. Pomagam jej przy obiedzie, trochę wyżalam się co do terminarza. Wracając z wieczornego treningu są oboje w domu, ale nadal się nie odzywają.
  -Coś się stało? – pytam w końcu.
  -Zibi nie wierzy, że Lidka nie jest moją dziewczyną – odpowiada Michał. – W ogóle siądź, zrobię ci kolację.
  -To ta dziewczyna, która była u ciebie wczoraj, nazywa się Lidia? – siadam na parapecie i zapalam papierosa. – Całkiem ładna.
  -Koleżanka z liceum. Wpadła na mnie po treningu, chwilę pogadaliśmy, a że padało, zaprosiłem ją tutaj.
  -Rozumiem.
                Misiek patrzy się surowym wzrokiem na papierosa w moich dłoniach, ale nie obdarowuje mnie żadnym kąśliwym komentarzem. Najwidoczniej całą złośliwość przelał na Zbyszka.
   -Wychodzę, nie wiem, kiedy wrócę – w przedpokoju słyszymy głos mojego brata, a zaraz za nim odgłos zamykanych drzwi. Wymieniamy z Michałem krótkie spojrzenia, kończę papierosa i czekając parę minut wchodzę do pokoju Zibiego, ale nie znajduję w nim wskazówek, gdzie on poszedł.
   -Pewnie polazł na noc do Olki – mówi Michał, jakby czytając w moich myślach.
   -Do Olki? – pytam. – O tej nie słyszałam.
   -To jedna z tego jego trójkąta.
   -A ta druga?
   -Weronika chyba. Tak, Weronika. Ale on woli Olkę. Po porannym treningu nawet tu z nią był.
   -A to akurat słyszałam. Nie chciałam przeszkadzać, więc pojechałam do mamy. O co wam właściwie poszło?
   -Najpierw zaczął mnie męczyć dlaczego nie mówiłem mu nic o Lidce, potem, że nie mówiłem o spotkaniu z Moniką…
   -Widziałeś się z Moniką? Po co?
                Michał najwyraźniej nie wygląda na zadowolonego moim pytaniem.
   -Jak nie chcesz, to nie mów – reflektuję się od razu. – Tak tylko spytałam.
   -Po prostu zadzwoniła, chyba miała nadzieję, że może da się coś uratować między nami – mówi, stawiając talerze z jedzeniem na stole. – Ale się nie da.
                Mam nadzieję, że Michał nie zauważa ulgi wypisanej na mojej twarzy.
   -A co było dalej? – pytam, choć niewiele mnie to obchodzi. – Dalej, to znaczy w kłótni twojej i Zbyszka.
   -Próbowałem mu wytłumaczyć, że z żadną się nie spotykam i powiedziałem coś w stylu ‘Przynajmniej nie przyprowadzam ich tu na seks’, na co on się strasznie oburzył i zaczęliśmy sobie wypominać różne rzeczy.
   -I tyle?
   -I tyle.
   -Jak dzieci – mruczę. Kolację jemy w ciszy, oglądając telewizję, w której właściwie nie leci nic nadzwyczaj interesującego.
   -O której wyjeżdżacie do Gdańska? – mówi, ściszając głos w telewizorze. – Trening mamy na jedenastą, mógłbym cię odwieźć pod halę.
   -Około w pół do jedenastej, więc byłoby miło – uśmiecham się. Nie wiem dlaczego Michał zaczyna się czerwienić, pewnie odważenie się na zaproponowanie mi tego sporo mu zajęło. W ramach podziękowania całuję go w policzek co sprawia, że Kubi czerwieni się jeszcze bardziej. Gdy kolejnego przedpołudnia mnie podrzuca, też całuję go w policzek i też jest cały czerwony. Od zawsze w kontaktach ze mną był wyjątkowo dziwny i często nie wiedziałam jak mam z nim postępować. Przestaję mieć nadzieję, że to kiedykolwiek się zmieni.
W autokarze natykam się na wściekły wzrok Igi. Nie wiem o co chodzi, przecież nic nie zrobiłam.
   -Debil stał wczoraj dwie godziny pod moim blokiem!
   -Chwila chwila, jaki debil? – zostawiam torebkę na miejscu przed nią i siadam obok niej.
   -Zuzka, nie bawmy się w zgadywanki – wzdycha nazbyt teatralnie. – Zibi. Byłam wczoraj po treningu w Promenadzie, jak wracałam do domu od połowy drogi jechał za mną jakiś samochód, wjechał nawet za mną na osiedle. Trochę się wystraszyłam, ale miałam wrażenie, że gdzieś już go widziałam. Potem wyszłam wyrzucić śmieci, to auto cały czas stało i wtedy uświadomiłam sobie, że to twój brat kretyn.
   -Jesteś pewna? – mrużę oczy. – Może to tylko zbieg okoliczności?
   -Jestem, czarne Audi z sześćdziesiąt dziewięć na końcu rejestracji, to tylko twój Zbigniew ma. Chyba, że się mylę.
   -No raczej się nie mylisz.
                Jest mi teraz okropnie głupio. Mam ochotę wysiąść z autokaru by pojechać na trening Polibudy i opierdolić Zbyszka przy wszystkich, zamiast tego po przyjeździe do Gdańska idę przed siebie, palę i wrzeszczę mu przez telefon, co o nim myślę. Iga domyśla się, że to z nim rozmawiałam, więcej na ten temat już nie rozmawiamy.
Na początku drugiej połowy meczu broniąc upadam na boisko i chociaż kostka nie boli mnie tak bardzo, lekarz z trenerem po spotkaniu decydują się zabrać mnie do szpitala. Po serii badań, po których wynikach nie widać żadnej kontuzji, i tak dostaję wolne na kolejny mecz. Nie reaguję na to z radością, jestem na siebie wściekła jeszcze bardziej niż byłam na Zibiego. Żadna przerwa w grze nie jest mi potrzebna, próbuję powiedzieć to trenerowi, ale w rezultacie kłócę się też z nim. W drodze do Warszawy nie rozmawiam z nikim, tylko Iga mówi, że razem z Igorem podrzucą mnie do domu. Oboje nawet pomagają mi dojść do mieszkania, gdzie zastaje mnie coś, czego zupełnie się nie spodziewałam.


--------------------------------------------------------

Z ogłoszeń parafialnych mogę powiedzieć, że nadmiar egzaminów, kolokwiów i zaliczeń nie pozwala mi na pisanie, więc na nowy odcinek u Elenki chyba trzeba będzie jeszcze poczekać, tak samo jak na nową miniaturkę, która jeszcze powolutku się pisze. Tu chyba z regularnością będzie lepiej, bo mam napisane dwa rozdziały wprzód. Z innych rzeczy, dostałam nominację Liebster Award od Juliet, za co bardzo dziękuję i od razu wstawiam swoje odpowiedzi :)

1. Kiedy napisałaś swoje pierwsze opowiadanie i o czym ono było?

       O ile dobrze pamiętam, zaczęłam pisać w wakacje przed I liceum, czyli dobre ponad trzy lata temu. Zaczęłam pisać o Zuzce i nigdy nie przypuszczałabym, że Zuza tak bardzo się we mnie wryje i nie będzie chciała dać o sobie zapomnieć.

2. Co cenisz sobie u innych ludzi?

        Szczerość.

3. Twoje największe marzenie?

        Trudno powiedzieć, ale chyba zamieszkanie we Francji.

4. Jakie masz podejście do życia?

        Wszystko zależy od sytuacji, w której się znajduję, ale raczej w każdej sytuacji staram się dostrzegać jakieś dobre strony.

5. Wymień osoby, które służą ci za autorytet i napisz dlaczego.

        Raczej nie mam autorytetów, mam parę osób, które mnie w jakiś sposób inspirują.

6. Książka/film, które zmieniły twój sposób myślenia/postrzegania świata?

      Zdecydowanie książka Lolity Pille 'Bubble Gum'.

7. Największy lęk?

        Utrata bliskiej osoby.

8. Jakie warunki powinno spełniać opowiadanie, żeby Ci zainteresowało, żeby się go dobrze czytało etc.?

         Przede wszystkim musi być dobrze napisane. Nie liczą się bohaterowie, o ile sama fabuła jest ciekawa.

9. Ulubione blogi?

        Mam parę ulubionych blogów, ale moim faworytem jest I am the storm.

10. Na czym skupiasz się najbardziej tworząc opowiadanie?

        Uwielbiam zaskakiwać. Fajnie jest przeczytać w komentarzu, że ktoś nie spodziewał się, że tak potoczą się losy bohaterów. Skupiam się też właśnie na bohaterach. Nie lubię, gdy bohater jest nudny i przewidywalny.

11. Jakich sportowców, których sobie cenisz spotkałaś w "realu"?

         Antonin Rouzier, Paweł Zagumny, Michał Łasko.


3 komentarze:

  1. OJEJU, REKLAMUJESZ MNIE :")
    ah, jak ja uwielbiam twojego fukającego Zbysia i wstydliwego Misia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bartman i Kubiak to duet wszechczasów haha
    tylko dlaczego ten Kubi taki zawstydzony? ;p
    czekam na kolejny rozdział i weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahahahaha xD jak zwykle placze z Twoich dialogów xD są genialne! Jejciu, ja widzę, że tylko u mnie Monika była pozytywną postacią:P

    OdpowiedzUsuń