'Good things come to those who wait but I ain't in a patient phase'
-Co tu się kurwa dzieje? – pytam
niezbyt trzeźwego Kubiaka. W mieszkaniu leci głośno muzyka, okropna, nawiasem
mówiąc. Z daleka na blacie dostrzegam dwie leżące butelki wódki, a jako że
Michał nie odpowiada, tylko głupowato się śmieje, wchodzę do dużego pokoju. Niespecjalnie
dziwi mnie widok pustych puszek po piwie i opakowań po czipsach. Przy balkonie
Zbyszek z Bartkiem, Możdżonem i Bąkiewiczem grają w karty i również nie
wyglądają na trzeźwych.
-Zuuuuzaaaa! – Batman niezgrabnie podnosi
się z podłogi. – Tu jest mięęęska impreza, wieeeesz?
-Domyślam się – wyciągam z szafki karton
soku. – Co oni tu robią? – pokazuję na siatkarzy Skry, na co zrywa się Kurek.
Ugh, przynajmniej ten mógł się nie najebać…
-No bo my jutro mamy tu sparing – oznajmia
zaskakująco trzeźwo. – Bardzo się z tego cieszę, chciałem cię zobaczyć.
-Zamknij kurrrwa mordę, ona jest nietykalna
– Kubiak kładzie się na kanapie. Nie powiem, zaczyna bawić mnie ta sytuacja. –
Zibi tak raz stwierdził.
-No bo tak jest – przytakuje Zbyszek. –
Jesteś poza zasięgiem dla siatkarzy. Odbiór Zuza, odbiór.
-Jesteś pojebany. Bez odbioru.
Pokój zamykany na klucz to
zdecydowanie najlepsza rzecz tego wieczoru. Chłopaki po paru minutach próbują
się do mnie dostać, najwyraźniej chcąc podważyć teorię mojego brata. Strasznie
mnie to bawi, jednak nagle uświadamiam sobie jedną rzecz.
-Czy z wami był Winiar?
Za drzwiami wybucha panika.
Nagle wszyscy pogubili telefony i jeśli rzeczywiście Winiarski tu był, to w tym
mieście jest tylko jedna osoba, która może znać przyczynę jego nagłego
zniknięcia.
-Cześć Manieczka, co porabiasz?
-Siedzę
sobie.
-Gdzie siedzisz?
-Proszę
cię Zuza, nie dobijaj mnie. Właśnie siedzę nad durnym artykułem o kolegach po
fachu naszego brata.
-I
jak ci idzie?
-Nijak
jej idzie!
Głos taty w tle zdecydowanie
rozwiewa moje wątpliwości co do obecności Winiara z Mańką. Jeszcze chwilę
rozmawiam z obojgiem, dowiaduję się, że Mania po inspiracje przyjechała właśnie
do ojca i że głupio jej cokolwiek napisać o Zbyszku. ‘Przecież Winiar został w hotelu!’
słyszę nagle Możdżonka, i cała piątka zaczyna się strasznie głośno śmiać,
któryś nawet dostaje czkawki, co zupełnie rozbraja towarzystwo. Sama podśmiewam
się z ich obecnego stanu, jednocześnie czekam, aż wszyscy pousypiają, bym mogła
na spokojnie wziąć prysznic. Kiedy w mieszkaniu nastaje upragniona przeze mnie
cisza, na palcach wychodzę do łazienki, gdzie zastaję Bartka siedzącego w
kabinie prysznicowej. Jestem tak tym widokiem zaskoczona, że nie wiem, czy mam
się wrócić do siebie czy dalej tak stać i się śmiać.
-Nie śpię – oznajmia, wstając. – Nie śpię.
Trzeźwieję.
-Nie masz gdzie trzeźwieć? Dlaczego akurat
pod prysznicem? – pytam.
-Bo chłopaki pousypiali w salonie a ty się
zamknęłaś u siebie, no to przyszedłem tutaj – oznajmia beztrosko.
-Nie mogłeś pójść do pokoju Zibiego albo
Michała?
-Głupio mi było!
-A nie było ci głupio pójść siąść pod
prysznic?
-No nie.
Gdyby
był całkowicie trzeźwy prawdopodobnie zjechałabym jego pomysł, ale biorąc pod
uwagę, że chyba nie do końca ogarnia co się wokół niego dzieje, wyjątkowo daję
mu spokój.
-Słuchaj przystojniaku – mówię, prowadząc go
do salonu. – Posiedź tu troszeczkę, obejrzyj jakąś uroczą bajeczkę i poczekaj,
aż się umyję, wtedy posiedzisz ze mną, okej?
-Nie mogę posiedzieć z tobą w łazience? –
pyta głosem przestraszonego przedszkolaka.
-Nie. Jak będziesz grzeczny, pozwolę ci spać
ze mną w jednym łóżku.
Mina Bartka mówi sama za siebie. Udaję,
że nic nie widzę i wracam do łazienki. Po kąpieli wychodzę z niej mając
nadzieję na mimo wszystko na samotną resztę tego wieczoru, jednak widzę Kurka
krzątającego się po pokoju.
-Sprzątam.
-Chce ci się?
-Chce.
Właśnie
w ten sposób pożegnałam się z wolnym wieczorem. Dzięki Kurko, myślałam, że
jednak poszedłeś w ślady koleżków i się ululałeś…
-Zuzaaaa, pamiętasz, co mi powiedziałaś? –
bohater stara się opierać nonszalancko o framugę drzwi.
-Niezbyt – mruczę, idąc do siebie. Bartek
człapie za mną, prawdopodobnie wnioskując po głosie jego kroków, chce iść w
miarę prosto, nie kołysząc się na boki.
-Cytuję ‘Jak będziesz grzeczny, pozwolę ci
spać ze mną w jednym łóżku’.
-Nie obiecałam ci tego.
-No weź, Zuz, byłem mega odpowiedzialny i
sprzątałem ten syf! Należy mi się nagroda!
-Grzeczni chłopcy nie krzyczą, Bartusiu.
Bartek momentalnie staje na
baczność. On po pijaku jest jeszcze zabawniejszy od Zbyszka i Mańki razem
wziętych, mogłabym go takiego oglądać w nieskończoność.
-Bartoszku, robimy tak : jako że
rzeczywiście byłeś grzeczny pozwolę ci spać ze mną w pokoju – oznajmiam. Kurek
przytakuje, choć nie wydaje mi się, by zrozumiał sens moich słów. Wyciągam z
szafy dwa koce, które układam na podłodze, dodatkowo biorę jeszcze kołdrę i
poduszkę. – Proszę, tu dzisiaj śpisz.
-Tu? – znów robi minę skrzywdzonego
chłopczyka.
-Tu. No chyba że chcesz spać pośród swoich
chrapiących kolegów.
Bartek przez chwilę się
zastanawia, patrzy to na mnie, to na swoje miejsce do spania.
-No dobra – kiwa głową. – Tylko się teraz
nie patrz, zdejmuję portki.
-Okej – kładę się plecami do niego. – Jak
już ściągniesz portki, zgaś światło.
-Czy mam zdjąć coś jeszcze?
-Zostańmy tylko przy spodniach.
-A koszulkę?
-Będzie ci zimno.
-Wtedy wejdę do ciebie pod kołderkę.
-Nie, skarbie, nie wejdziesz.
Kura wydaje się być
niepocieszony. Gasi światło i kładzie się w swoim prowizorycznym łóżku.
-Dobranoc, Karmelku.
-Kto to Karmelek?
-No ty.
Mam teraz takiego ogromnego
banana na twarzy, że tak strasznie się tego wstydzę. Parę minut później Bartek
już śpi, a po nim zasypiam ja.
Zbyszek
'Babe, I love you a lot
I'll give you all I've got'
Ciężko podnoszę
się z podłogi i pierwsze, co widzę, to widok chłopaków leżących na podłodze. Jest
dość czysto, więc chyba aż tak nie zachlaliśmy. Ale dlaczego tak strasznie boli
mnie głowa? I w ogóle która jest godzina? Nie ma tu żadnych lasek, żadnych
śladów grubszej biby też. Powoli przechodzę do części kuchennej po szklankę
wody, tam słyszę śmiech Zuzy i jeszcze kogoś dobiegający z jej pokoju. Z
nieodpartej ciekawości postanawiam zajrzeć do niej. Cicho pukam, nadal słyszę
rozmowę, wchodzę do środka. Siedzi po turecku na łóżku z Bartkiem i są tak
zajęci komputerem i rozmową, że zupełnie mnie nie zauważają.
-Co wy robicie? – pytam, opierając się o
ścianę. Nie to, że jest mi niedobrze, no gdzie, czuję się świetnie.
-Zbyszek tylko nie rzygaj, proszę cię, nie
rzygaj – zrywa się Zuza i podbiega do mnie. – Chodź, położysz się u siebie,
zaraz zrobię ci herbatę.
-Młoda, wyluzuj, żyję – mruczę. – Co się
wczoraj działo?
-Piliśmy – odpowiada Bartek. – Dużo piliśmy.
Wy pousypialiście, ja nie, dlatego spałem na podłodze u Zuzy. Tak w ogóle to
cześć. Mamy dzisiaj sparing. O osiemnastej. Skra kontra Polibuda.
-Taaa, to akurat pamiętam. Ale ty mi
wytłumacz, jakim cudem, skoro z nami piłeś, wyglądasz jakbyś nie pił? – patrzę
na niezwykle radosnego Bartka i naprawdę chcę znać odpowiedź na moje pytanie.
Spoglądam kątem oka na Zuzkę i mam dziwne wrażenie, że to ona jest właśnie tą
odpowiedzią.
-No bo przecież mówię, wy usnęliście a ja
nie mogłem, więc schowałem się pod prysznicem…
-Gdzie się kurwa schowałeś?
-Pod prysznicem – potwierdza Zuza. –
Słuchaj, myślę sobie, żeście się tak schleli, że już śpicie, więc chciałam się
umyć. Wchodzę do łazienki, a w kabinie siedzi Kura.
-Nie mam do was żadnych pytań – mówię, ale
widzę, jak Zuza kuleje. – Co ci się stało w nogę?
-Oj nic, wywaliłam się na meczu, dzisiaj i
jutro nie idę na trening no i w kolejnym spotkaniu nie gram. Pierdolenie, bo
tak ogólnie to spokojnie dałabym radę grać – wzrusza ramionami. –Przy lodówce
są kanapki i dzbanek z herbatą, weź sobie.
Nie mam ochoty na jedzenie, mimo
to wracam do kuchni. Zastaję chłopaków z butelkami wody w dłoniach i chociaż
paręnaście minut wcześniej wyglądałem jeszcze gorzej od nich, chce mi się z
tego widoku śmiać.
-Gdzie Kurek? – pyta Marcin. – Czy on żyje?
-Tak, siedzi u Zuzy.
-U Zuzy? – Michał momentalnie ożywa.
Chryste, kolejny czuje miętę do Zuzki?
-Nie kurwa, u Klementyny – wzdycham. – No u
Zuz, a gdzie ma siedzieć? Nie nawalił się tak jak my, więc go wzięła do pokoju.
Nic się między nimi nie wydarzyło, żebyście za dużo nie myśleli.
Nikt więcej tego tematu nie
ciągnie, bo w sumie nie ma co ciągnąć. Chłopaki po ogólnym ogarnięciu się
szybko wracają do hotelu, ja zostaję tylko z Zuzą i Miśkiem. Młoda, choć cały
czas uśmiecha się pod nosem, wyraźnie kuleje.
-Połóż się – mówię, kiedy kręci się po
części kuchennej. – Nie nadwyrężaj nogi. I powiedz jutro lekarzowi na treningu,
albo może zadzwoń po ojca to z tobą dzisiaj podjedzie, co?
-Zbyś,
mnie nic nie boli – uśmiecha się, zalewając kubek gorącą wodą. – Po prostu mi
trochę zdrętwiała. Tak nawiasem, wpadam na sparing.
-Po co? – pytam, jednak odmiennego zdania
jest Misiek. Cieszy się, jakby to miał być pierwszy mecz, w którym zobaczy go
Zuźka. Jeżeli myśli, że nie widzę tych jego maślanych oczu do niej, to się
myli. W końcu ruszamy na przedmeczowy trening. Nie jest zbyt męczący, to
właściwie raczej rozgrzewka. Wkrótce przyjeżdżają siatkarze Skry a hala
zapełnia się kibicami. Rozglądając się po trybunach spostrzegam Zuzę i Olkę
siedzące obok siebie i czuję się tak głupio, że idę na chwilę do szatni. Niby
nie jestem z Olką, ale jeśli ona powie, że jest moją dziewczyną, wolę nie
myśleć, jak zareaguje na to Zuza. Kiedy wracam z powrotem na boisko jeszcze raz
na nie spoglądam. Olka mi macha a Zuzka spogląda podejrzliwie raz na mnie, raz
na nią. Świetnie, tego mi teraz brakowało…
-Chyba sobie trochę dzisiaj posłuchasz –
mówi Michał biorąc dla nas piłkę. – Ale pamiętaj, że Zuzanka chce dla ciebie
jak najlepiej…
-Zamknij się – syczę.
Do końca spotkania nie patrzę na trybuny.
Gramy punkt za punkt, jednak to Skra okazuje się lepsza i wygrywa w tie-breaku.
Po meczowej rozgrzewce podchodzę do barierek ale Młodej nigdzie nie ma. Chwilę
gadam z Olką tłumacząc jej, że siedziała obok mojej siostry, co wprowadza ją w niemałe
zdziwienie. Dowiaduję się, że Zuzka wyszła wcześniej, więc pewnie źle się czuła
i wróciła do domu. Uspokajam się, jednak w mieszkaniu Zuzy nie ma, nie odbiera
nawet telefonu. Bez zastanowienia znów wsiadam za kierownicę i tym razem jadę
do Mańki. Wchodzę z jakimś mężczyzną do klatki i błyskawicznie znajduję się pod
drzwiami Marianny.
-Coś się stało? – wychyla głowę.
-Chcę pogadać o Zuzce – odpowiadam. – Nie ma
jej w mieszkaniu, nie mogę też się do niej dodzwonić.
-Spotkała się z kimś.
-Ale z kim? Powiedz mi wszystko!
-Zbyszek, ona jest dorosła, zapomniałeś?
Poza tym, jestem zajęta.
-Ale masz mi wszystko powiedzieć!
Mańka kapituluje. Sądząc po jej stroju
rzeczywiście nie jest sama. Dopina guziki koszuli i prowadzi mnie do kuchni.
-Nie wiem, co mam ci powiedzieć – wzrusza
ramionami. – W ogóle, skąd takie nagłe zainteresowanie nieobecnością Zuzki?
Kiedyś cię to mało interesowało.
-Bo była na sparingu i siedziała obok kogoś,
kogo znam – mówię.
-To znaczy z kim?
-Z taką jedną dziewczyną, z którą trochę się
spotykam.
-I co ma do tego Zuźka?
-No bo nie wyglądała, jakby była z tego
zadowolona i wyszła przed końcem meczu no i się zupełnie nie odzywa.
-Przecież ci tłumaczę, że jest z kimś na
teraz umówiona. Nie wiem z kim, gadałam z nią po południu i nie mówiła
dokładnie kto to, ja też się tego nie dopytywałam.
Drzwi sypialni Mańki otwierają się.
Jestem w szoku widząc dziewczynę ubraną w samą bieliznę i koszulkę. Mańkę
najwyraźniej bawi niezrozumienie przeze mnie tej sytuacji.
-Mój braciszek już wychodzi – rzuca do
brunetki, która wraca do sypialni. – Co się tak gapisz? Widzisz sam, że nie mam
dla ciebie więcej czasu.
-Kurwa, Mańka, co ty odpierdalasz?! – pytam
ciągle zdezorientowany, choć sytuacja jest dosyć jasna i jednoznaczna.
-Nic kochanie, co by mogło tobie zaszkodzić.
Bardzo chciałbym posiadać umiejętność
wyłączania się na zawołanie. Jestem tak rozkojarzony, że zupełnie nie
koncentruję się na drodze, parę razy o mały włos nie łamiąc przepisów. W domu
nadal nie ma Zuzy, jest tylko Misiek oglądający telewizję. Nie wiem, czy
powinienem dzielić się z nim tym, co odkryłem, chodzę niespokojnie po całym
mieszkaniu w parę minut wypijając butelkę piwa.
-Kubiak do Bartmana, halo halo, chcę
dowiedzieć się wyników śledztwa – głos Michała wybudza mnie z otępienia. Dobra,
jeżeli mam to komuś opowiedzieć, to jemu, nikomu więcej.
-No bo pojechałem do Mańki, Zuzy nie było,
była za to jakaś dziewczyna. Znaczy się jak wszedłem do Maryśki to ona otworzyła
mi w samej koszuli, a potem wyszła ta laska w samej bluzce z jej sypialni, no i
to raczej wszystko jest oczywiste.
-Czyli że Mania spotyka się z dziewczyną?
-Ale no nie! Nie może!
-Niby dlaczego nie może? Po tym, co przeszła
z ostatnim facetem, wcale się nie dziwię, że chce spróbować z kimś innym.
-Nie może znaleźć sobie innego faceta, tylko
akurat kobietę?! Może Zuzka właśnie też teraz jest na randce z kobietą?!
-Nie martw się, jeżeli tak rzeczywiście
jest, to tobie do geja daleko. Chociaż jeśli stwierdzisz, że jesteś gejem,
pamiętaj, z przyjemnością zostanę twoim chłopakiem, Zbysiu.
Wychodzę wściekły do pokoju, bo z
Michałem się w tej kwestii zupełnie nie dogadam. Czy z moimi siostrami jest coś
nie tak, czy to ja jestem nienormalny?
Tutaj się wszystko zaczyna rozkręcać.
tak bardzo lubię ten rozdział.
OdpowiedzUsuńhaha kocham te realcje pomiędzy nimi :D
OdpowiedzUsuńjak zwykle bardzo mi się podobał rozdział! ciekawe z kim to spotyka się Zuza? Mimo wszystko mam wrażenie że nie jest to dziewczyna, a tekst Michała na końcu mnie rozwalił hahahah oj Kubi, Kubi :*
HAHAHAHAH XD Najebany Kurek pod prysznicem, płaczę! Popłakałam się ze śmiechu!! HAHAHA XD Sylwia! Właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że uwielbiam dobrze napisane opowiadania z Kurkiem (i moje:P) bo on zawsze jest przedstawiony w strasznie śmieszny sposób xD
OdpowiedzUsuń‘-Gdzie się kurwa schowałeś?’ HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA!!! Słyszę to tym jego wysokim głosem! xD Sylwia! xD nie mogę xd