piątek, 30 stycznia 2015

4.



     Zuza

                            'Good things come to those who wait but I ain't in a patient phase'


                -Co tu się kurwa dzieje? – pytam niezbyt trzeźwego Kubiaka. W mieszkaniu leci głośno muzyka, okropna, nawiasem mówiąc. Z daleka na blacie dostrzegam dwie leżące butelki wódki, a jako że Michał nie odpowiada, tylko głupowato się śmieje, wchodzę do dużego pokoju. Niespecjalnie dziwi mnie widok pustych puszek po piwie i opakowań po czipsach. Przy balkonie Zbyszek z Bartkiem, Możdżonem i Bąkiewiczem grają w karty i również nie wyglądają na trzeźwych.
   -Zuuuuzaaaa! – Batman niezgrabnie podnosi się z podłogi. – Tu jest mięęęska impreza, wieeeesz?
   -Domyślam się – wyciągam z szafki karton soku. – Co oni tu robią? – pokazuję na siatkarzy Skry, na co zrywa się Kurek. Ugh, przynajmniej ten mógł się nie najebać…
   -No bo my jutro mamy tu sparing – oznajmia zaskakująco trzeźwo. – Bardzo się z tego cieszę, chciałem cię zobaczyć.
   -Zamknij kurrrwa mordę, ona jest nietykalna – Kubiak kładzie się na kanapie. Nie powiem, zaczyna bawić mnie ta sytuacja. – Zibi tak raz stwierdził.
   -No bo tak jest – przytakuje Zbyszek. – Jesteś poza zasięgiem dla siatkarzy. Odbiór Zuza, odbiór.
   -Jesteś pojebany. Bez odbioru.
                Pokój zamykany na klucz to zdecydowanie najlepsza rzecz tego wieczoru. Chłopaki po paru minutach próbują się do mnie dostać, najwyraźniej chcąc podważyć teorię mojego brata. Strasznie mnie to bawi, jednak nagle uświadamiam sobie jedną rzecz.
   -Czy z wami był Winiar?
                Za drzwiami wybucha panika. Nagle wszyscy pogubili telefony i jeśli rzeczywiście Winiarski tu był, to w tym mieście jest tylko jedna osoba, która może znać przyczynę jego nagłego zniknięcia.
   -Cześć Manieczka, co porabiasz?
   -Siedzę sobie.
   -Gdzie siedzisz?
   -Proszę cię Zuza, nie dobijaj mnie. Właśnie siedzę nad durnym artykułem o kolegach po fachu naszego brata.
   -I jak ci idzie?
   -Nijak jej idzie!
                Głos taty w tle zdecydowanie rozwiewa moje wątpliwości co do obecności Winiara z Mańką. Jeszcze chwilę rozmawiam z obojgiem, dowiaduję się, że Mania po inspiracje przyjechała właśnie do ojca i że głupio jej cokolwiek napisać o Zbyszku. ‘Przecież Winiar został w hotelu!’ słyszę nagle Możdżonka, i cała piątka zaczyna się strasznie głośno śmiać, któryś nawet dostaje czkawki, co zupełnie rozbraja towarzystwo. Sama podśmiewam się z ich obecnego stanu, jednocześnie czekam, aż wszyscy pousypiają, bym mogła na spokojnie wziąć prysznic. Kiedy w mieszkaniu nastaje upragniona przeze mnie cisza, na palcach wychodzę do łazienki, gdzie zastaję Bartka siedzącego w kabinie prysznicowej. Jestem tak tym widokiem zaskoczona, że nie wiem, czy mam się wrócić do siebie czy dalej tak stać i się śmiać.
   -Nie śpię – oznajmia, wstając. – Nie śpię. Trzeźwieję.
   -Nie masz gdzie trzeźwieć? Dlaczego akurat pod prysznicem? – pytam.
   -Bo chłopaki pousypiali w salonie a ty się zamknęłaś u siebie, no to przyszedłem tutaj – oznajmia beztrosko.
   -Nie mogłeś pójść do pokoju Zibiego albo Michała?
   -Głupio mi było!
   -A nie było ci głupio pójść siąść pod prysznic?
   -No nie.
                Gdyby był całkowicie trzeźwy prawdopodobnie zjechałabym jego pomysł, ale biorąc pod uwagę, że chyba nie do końca ogarnia co się wokół niego dzieje, wyjątkowo daję mu spokój.
   -Słuchaj przystojniaku – mówię, prowadząc go do salonu. – Posiedź tu troszeczkę, obejrzyj jakąś uroczą bajeczkę i poczekaj, aż się umyję, wtedy posiedzisz ze mną, okej?
   -Nie mogę posiedzieć z tobą w łazience? – pyta głosem przestraszonego przedszkolaka.
   -Nie. Jak będziesz grzeczny, pozwolę ci spać ze mną w jednym łóżku.
      Mina Bartka mówi sama za siebie. Udaję, że nic nie widzę i wracam do łazienki. Po kąpieli wychodzę z niej mając nadzieję na mimo wszystko na samotną resztę tego wieczoru, jednak widzę Kurka krzątającego się po pokoju.
   -Sprzątam.
   -Chce ci się?
   -Chce.
                Właśnie w ten sposób pożegnałam się z wolnym wieczorem. Dzięki Kurko, myślałam, że jednak poszedłeś w ślady koleżków i się ululałeś…
   -Zuzaaaa, pamiętasz, co mi powiedziałaś? – bohater stara się opierać nonszalancko o framugę drzwi.
   -Niezbyt – mruczę, idąc do siebie. Bartek człapie za mną, prawdopodobnie wnioskując po głosie jego kroków, chce iść w miarę prosto, nie kołysząc się na boki.
   -Cytuję ‘Jak będziesz grzeczny, pozwolę ci spać ze mną w jednym łóżku’.
   -Nie obiecałam ci tego.
   -No weź, Zuz, byłem mega odpowiedzialny i sprzątałem ten syf! Należy mi się nagroda!
   -Grzeczni chłopcy nie krzyczą, Bartusiu.
                Bartek momentalnie staje na baczność. On po pijaku jest jeszcze zabawniejszy od Zbyszka i Mańki razem wziętych, mogłabym go takiego oglądać w nieskończoność.
   -Bartoszku, robimy tak : jako że rzeczywiście byłeś grzeczny pozwolę ci spać ze mną w pokoju – oznajmiam. Kurek przytakuje, choć nie wydaje mi się, by zrozumiał sens moich słów. Wyciągam z szafy dwa koce, które układam na podłodze, dodatkowo biorę jeszcze kołdrę i poduszkę. – Proszę, tu dzisiaj śpisz.
   -Tu? – znów robi minę skrzywdzonego chłopczyka.
   -Tu. No chyba że chcesz spać pośród swoich chrapiących kolegów.
                Bartek przez chwilę się zastanawia, patrzy to na mnie, to na swoje miejsce do spania.
   -No dobra – kiwa głową. – Tylko się teraz nie patrz, zdejmuję portki.
   -Okej – kładę się plecami do niego. – Jak już ściągniesz portki, zgaś światło.
   -Czy mam zdjąć coś jeszcze?
   -Zostańmy tylko przy spodniach.
   -A koszulkę?
   -Będzie ci zimno.
   -Wtedy wejdę do ciebie pod kołderkę.
   -Nie, skarbie, nie wejdziesz.
          Kura wydaje się być niepocieszony. Gasi światło i kładzie się w swoim prowizorycznym łóżku.
   -Dobranoc, Karmelku.
   -Kto to Karmelek?
   -No ty.
         Mam teraz takiego ogromnego banana na twarzy, że tak strasznie się tego wstydzę. Parę minut później Bartek już śpi, a po nim zasypiam ja.


        Zbyszek

'Babe, I love you a lot 
I'll give you all I've got'


                                Ciężko podnoszę się z podłogi i pierwsze, co widzę, to widok chłopaków leżących na podłodze. Jest dość czysto, więc chyba aż tak nie zachlaliśmy. Ale dlaczego tak strasznie boli mnie głowa? I w ogóle która jest godzina? Nie ma tu żadnych lasek, żadnych śladów grubszej biby też. Powoli przechodzę do części kuchennej po szklankę wody, tam słyszę śmiech Zuzy i jeszcze kogoś dobiegający z jej pokoju. Z nieodpartej ciekawości postanawiam zajrzeć do niej. Cicho pukam, nadal słyszę rozmowę, wchodzę do środka. Siedzi po turecku na łóżku z Bartkiem i są tak zajęci komputerem i rozmową, że zupełnie mnie nie zauważają.
   -Co wy robicie? – pytam, opierając się o ścianę. Nie to, że jest mi niedobrze, no gdzie, czuję się świetnie.
   -Zbyszek tylko nie rzygaj, proszę cię, nie rzygaj – zrywa się Zuza i podbiega do mnie. – Chodź, położysz się u siebie, zaraz zrobię ci herbatę.
   -Młoda, wyluzuj, żyję – mruczę. – Co się wczoraj działo?
   -Piliśmy – odpowiada Bartek. – Dużo piliśmy. Wy pousypialiście, ja nie, dlatego spałem na podłodze u Zuzy. Tak w ogóle to cześć. Mamy dzisiaj sparing. O osiemnastej. Skra kontra Polibuda.
   -Taaa, to akurat pamiętam. Ale ty mi wytłumacz, jakim cudem, skoro z nami piłeś, wyglądasz jakbyś nie pił? – patrzę na niezwykle radosnego Bartka i naprawdę chcę znać odpowiedź na moje pytanie. Spoglądam kątem oka na Zuzkę i mam dziwne wrażenie, że to ona jest właśnie tą odpowiedzią.
   -No bo przecież mówię, wy usnęliście a ja nie mogłem, więc schowałem się pod prysznicem…
   -Gdzie się kurwa schowałeś?
   -Pod prysznicem – potwierdza Zuza. – Słuchaj, myślę sobie, żeście się tak schleli, że już śpicie, więc chciałam się umyć. Wchodzę do łazienki, a w kabinie siedzi Kura.
   -Nie mam do was żadnych pytań – mówię, ale widzę, jak Zuza kuleje. – Co ci się stało w nogę?
   -Oj nic, wywaliłam się na meczu, dzisiaj i jutro nie idę na trening no i w kolejnym spotkaniu nie gram. Pierdolenie, bo tak ogólnie to spokojnie dałabym radę grać – wzrusza ramionami. –Przy lodówce są kanapki i dzbanek z herbatą, weź sobie.
                Nie mam ochoty na jedzenie, mimo to wracam do kuchni. Zastaję chłopaków z butelkami wody w dłoniach i chociaż paręnaście minut wcześniej wyglądałem jeszcze gorzej od nich, chce mi się z tego widoku śmiać.
   -Gdzie Kurek? – pyta Marcin. – Czy on żyje?
   -Tak, siedzi u Zuzy.
   -U Zuzy? – Michał momentalnie ożywa. Chryste, kolejny czuje miętę do Zuzki?
   -Nie kurwa, u Klementyny – wzdycham. – No u Zuz, a gdzie ma siedzieć? Nie nawalił się tak jak my, więc go wzięła do pokoju. Nic się między nimi nie wydarzyło, żebyście za dużo nie myśleli.
                Nikt więcej tego tematu nie ciągnie, bo w sumie nie ma co ciągnąć. Chłopaki po ogólnym ogarnięciu się szybko wracają do hotelu, ja zostaję tylko z Zuzą i Miśkiem. Młoda, choć cały czas uśmiecha się pod nosem, wyraźnie kuleje.
   -Połóż się – mówię, kiedy kręci się po części kuchennej. – Nie nadwyrężaj nogi. I powiedz jutro lekarzowi na treningu, albo może zadzwoń po ojca to z tobą dzisiaj podjedzie, co?
   -Zbyś, mnie nic nie boli – uśmiecha się, zalewając kubek gorącą wodą. – Po prostu mi trochę zdrętwiała. Tak nawiasem, wpadam na sparing.
   -Po co? – pytam, jednak odmiennego zdania jest Misiek. Cieszy się, jakby to miał być pierwszy mecz, w którym zobaczy go Zuźka. Jeżeli myśli, że nie widzę tych jego maślanych oczu do niej, to się myli. W końcu ruszamy na przedmeczowy trening. Nie jest zbyt męczący, to właściwie raczej rozgrzewka. Wkrótce przyjeżdżają siatkarze Skry a hala zapełnia się kibicami. Rozglądając się po trybunach spostrzegam Zuzę i Olkę siedzące obok siebie i czuję się tak głupio, że idę na chwilę do szatni. Niby nie jestem z Olką, ale jeśli ona powie, że jest moją dziewczyną, wolę nie myśleć, jak zareaguje na to Zuza. Kiedy wracam z powrotem na boisko jeszcze raz na nie spoglądam. Olka mi macha a Zuzka spogląda podejrzliwie raz na mnie, raz na nią. Świetnie, tego mi teraz brakowało…
   -Chyba sobie trochę dzisiaj posłuchasz – mówi Michał biorąc dla nas piłkę. – Ale pamiętaj, że Zuzanka chce dla ciebie jak najlepiej…
   -Zamknij się – syczę.
 Do końca spotkania nie patrzę na trybuny. Gramy punkt za punkt, jednak to Skra okazuje się lepsza i wygrywa w tie-breaku. Po meczowej rozgrzewce podchodzę do barierek ale Młodej nigdzie nie ma. Chwilę gadam z Olką tłumacząc jej, że siedziała obok mojej siostry, co wprowadza ją w niemałe zdziwienie. Dowiaduję się, że Zuzka wyszła wcześniej, więc pewnie źle się czuła i wróciła do domu. Uspokajam się, jednak w mieszkaniu Zuzy nie ma, nie odbiera nawet telefonu. Bez zastanowienia znów wsiadam za kierownicę i tym razem jadę do Mańki. Wchodzę z jakimś mężczyzną do klatki i błyskawicznie znajduję się pod drzwiami Marianny.
   -Coś się stało? – wychyla głowę.
   -Chcę pogadać o Zuzce – odpowiadam. – Nie ma jej w mieszkaniu, nie mogę też się do niej dodzwonić.
   -Spotkała się z kimś.
   -Ale z kim? Powiedz mi wszystko!
   -Zbyszek, ona jest dorosła, zapomniałeś? Poza tym, jestem zajęta.
   -Ale masz mi wszystko powiedzieć!
       Mańka kapituluje. Sądząc po jej stroju rzeczywiście nie jest sama. Dopina guziki koszuli i prowadzi mnie do kuchni.
   -Nie wiem, co mam ci powiedzieć – wzrusza ramionami. – W ogóle, skąd takie nagłe zainteresowanie nieobecnością Zuzki? Kiedyś cię to mało interesowało.
   -Bo była na sparingu i siedziała obok kogoś, kogo znam – mówię.
   -To znaczy z kim?
   -Z taką jedną dziewczyną, z którą trochę się spotykam.
   -I co ma do tego Zuźka?
   -No bo nie wyglądała, jakby była z tego zadowolona i wyszła przed końcem meczu no i się zupełnie nie odzywa.
   -Przecież ci tłumaczę, że jest z kimś na teraz umówiona. Nie wiem z kim, gadałam z nią po południu i nie mówiła dokładnie kto to, ja też się tego nie dopytywałam.
        Drzwi sypialni Mańki otwierają się. Jestem w szoku widząc dziewczynę ubraną w samą bieliznę i koszulkę. Mańkę najwyraźniej bawi niezrozumienie przeze mnie tej sytuacji.
   -Mój braciszek już wychodzi – rzuca do brunetki, która wraca do sypialni. – Co się tak gapisz? Widzisz sam, że nie mam dla ciebie więcej czasu.
   -Kurwa, Mańka, co ty odpierdalasz?! – pytam ciągle zdezorientowany, choć sytuacja jest dosyć jasna i jednoznaczna.
   -Nic kochanie, co by mogło tobie zaszkodzić.
          Bardzo chciałbym posiadać umiejętność wyłączania się na zawołanie. Jestem tak rozkojarzony, że zupełnie nie koncentruję się na drodze, parę razy o mały włos nie łamiąc przepisów. W domu nadal nie ma Zuzy, jest tylko Misiek oglądający telewizję. Nie wiem, czy powinienem dzielić się z nim tym, co odkryłem, chodzę niespokojnie po całym mieszkaniu w parę minut wypijając butelkę piwa.
   -Kubiak do Bartmana, halo halo, chcę dowiedzieć się wyników śledztwa – głos Michała wybudza mnie z otępienia. Dobra, jeżeli mam to komuś opowiedzieć, to jemu, nikomu więcej.
   -No bo pojechałem do Mańki, Zuzy nie było, była za to jakaś dziewczyna. Znaczy się jak wszedłem do Maryśki to ona otworzyła mi w samej koszuli, a potem wyszła ta laska w samej bluzce z jej sypialni, no i to raczej wszystko jest oczywiste.
   -Czyli że Mania spotyka się z dziewczyną?
   -Ale no nie! Nie może!
   -Niby dlaczego nie może? Po tym, co przeszła z ostatnim facetem, wcale się nie dziwię, że chce spróbować z kimś innym.
   -Nie może znaleźć sobie innego faceta, tylko akurat kobietę?! Może Zuzka właśnie też teraz jest na randce z kobietą?!
   -Nie martw się, jeżeli tak rzeczywiście jest, to tobie do geja daleko. Chociaż jeśli stwierdzisz, że jesteś gejem, pamiętaj, z przyjemnością zostanę twoim chłopakiem, Zbysiu.
        Wychodzę wściekły do pokoju, bo z Michałem się w tej kwestii zupełnie nie dogadam. Czy z moimi siostrami jest coś nie tak, czy to ja jestem nienormalny?



------------------------------------------------------------------

Tutaj się wszystko zaczyna rozkręcać. 

3 komentarze:

  1. tak bardzo lubię ten rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. haha kocham te realcje pomiędzy nimi :D
    jak zwykle bardzo mi się podobał rozdział! ciekawe z kim to spotyka się Zuza? Mimo wszystko mam wrażenie że nie jest to dziewczyna, a tekst Michała na końcu mnie rozwalił hahahah oj Kubi, Kubi :*

    OdpowiedzUsuń
  3. HAHAHAHAH XD Najebany Kurek pod prysznicem, płaczę! Popłakałam się ze śmiechu!! HAHAHA XD Sylwia! Właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że uwielbiam dobrze napisane opowiadania z Kurkiem (i moje:P) bo on zawsze jest przedstawiony w strasznie śmieszny sposób xD
    ‘-Gdzie się kurwa schowałeś?’ HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA!!! Słyszę to tym jego wysokim głosem! xD Sylwia! xD nie mogę xd

    OdpowiedzUsuń