wtorek, 10 lutego 2015

5.



Bartek

'I'm so tired of playing, 
Playing with this bow and arrow'


   -Naprawdę chce ci się iść do tej ciotki? – pyta Winiar. Kiwam twierdząco pospiesznie wrzucając rzeczy do torby. Odczytuję smsa od Zuzy bym wyszedł głównym wyjściem, bo reszta kibiców stoi przy bocznym, czekając na wyjście siatkarzy.
   -Lecę, kuzynka na mnie czeka, na razie – rzucam na pożegnanie i wychodzę z szatni. Naciągam kaptur na głowię, idę, starając się nie oglądać za siebie. Zuzka tak jak mówiła, stoi przed budynkiem. Kończy papierosa, bez słowa podążam za nią do jej samochodu.
   -Mistrzowie konspiracji z nas – śmieje się, a ja nie mogę oderwać od niej wzroku. Zaproszenie jej na wieczór to zdecydowanie jeden z moich lepszych pomysłów w ostatnim czasie.
   -Co powiesz Zbyszkowi?
   -Staniesz się moją koleżanką z liceum, baran nawet tego nie sprawdzi. Gdybyśmy się normalnie spotkali, przemaglowałby nas gorzej niż gestapo podczas drugiej wojny światowej.
   -Ale on tak na serio ma z tym, że nie możesz się spotykać z siatkarzami, nawet tak na gruncie przyjacielskim?
   -Jak pojechaliście chyba z pół godziny wypytywał, czy między nami w nocy coś się zdarzyło. Miałam wreszcie ochotę powiedzieć, że tak, ale przed meczem pewnie podszedł i by ci wpierdolił. Cóż, taki z niego kretyn.
        Zuzka mimo swoich słów nie wygląda, jakby się bardzo przejmowała, zaczyna nucić piosenki lecące w radiu i przyznaję, słucham jej z ogromną przyjemnością, sam nawet się do niej dołączam. Dużo się śmiejemy, to nie zmienia się też w restauracji. Zuza jest przeurocza. Gdybym mógł, oprawiłbym ją w obrazek i patrzył na nią do końca życia.
   -Co się tak uśmiechasz? – pyta się, mrużąc oczy.
   -Bo jesteś taka ładna – wypalam bez zastanowienia, ale nie wygląda na zawstydzoną, przeciwnie, wydaje się być jeszcze pewniejsza siebie.
   -Miło słyszeć – uśmiecha się szeroko. – Widzisz, ja z kolei będę się tak cieszyć na twój widok jak założysz garnitur. Nieważne, z jakiej to okazji, czy na jakiś bal czy na nasz ślub.
        Ostatnie słowa sprawiają, że właściwie teraz mógłbym klęknąć przed nią i oświadczyć się, byleby założyć ten gajer.
   -Z tym ślubem to oczywiście żartowałam.
   -No nie wiadomo, jak się życie potoczy.
        Dobra, teraz to Zuza się nie uśmiecha. Świetnie Kurek, znów ci coś nie wyszło…
   -To zabrzmiało, jakbyś nie miał nic przeciw, gdybyśmy kiedyś zostali małżeństwem – stwierdza, nieśmiało, spoglądając na mnie znad szklanki z colą. – Myślę, że bylibyśmy razem naprawdę szczęśliwi, kiedyśtam.
  -Tak, ja też myślę, że to mogłoby się udać, jeśli Zbyszek do tamtej pory by mnie nie ukatrupił – tym zdaniem rozluźniam atmosferę, choć nawet po powrocie do hotelu nie mogę przestać wyobrażać sobie Zuzy i mnie składających przysięgę małżeńską. Czuję się potwornie bo wiem, że na pewno nie powinienem tego robić. Zimny prysznic także nie pomaga, mam napad wyrzutów sumienia mimo że nic nie zrobiłem. Kiedy dzwoni Kamila, wcale nie mam ochoty z nią rozmawiać. Wolałbym zamiast niej ponownie usłyszeć głos Zuzy. Kama opowiada o nieistotnych dla mnie sprawach, wypytuje o mecz, o nastroje w drużynie, dosłownie o wszystko.
   -Kocham cię i tęsknię. Dobranoc Bartuś.
   -Ja ciebie też, pa.
        Odkładam na szafkę nocną telefon i udaję, że nie widzę głupowatego uśmiechu Możdżona.

   -Wzięła cię ta miłość, co? Mam się szykować się na ślub? – Marcin śmieje się i wraca do czytania książki. Nie komentuję w żaden sposób jego stwierdzenia, gdy kładę się do łóżka, dostaję smsa. ‘Nie mogę przestać myśleć o dzisiejszym wieczorze’ pisze Zuza, co wywołuje w mojej głowie obrazy z naszego spotkania. ‘Chciałbym, żebyś teraz przy mnie była’ odpisuję, podświadomie czując, że między nami zaczyna się coś zupełnie nowego.


Zuza

'Give me a reason to love you'


      Próbuję cicho wejść do mieszkania, by migusiem przemknąć do mojego pokoju. Rozpinam guziki płaszcza przy zgaszonym świetle, jednak moje pojawienie się nie umyka Zbyszkowi, który przychodzi z poważną miną.
   -Gdzie byłaś? – pyta, krzyżując ręce na klatce piersiowej. – Dlaczego nie mówiłaś, że gdzieś się jeszcze wybierasz?
   -Ty też mnie nie o niczym nie informujesz – odpowiadam. – Nie jestem już dzieckiem.
   -Pytałem się ciebie gdzie byłaś.
   -Odpowiadam ci, nie twoja sprawa.
   -Moja, właśnie że moja, bo jesteś moją siostrą!
   -Tak? Więc co to za odpindrzona laska siedziała obok mnie na meczu? Kolejna z twoich „przyjaciółek”?
    Zibi jest zbity z tropu. Zadowolona mijam go i idę do łazienki. Wcale się nie śpieszę, siedzę w niej tak długo, aż słyszę, że Zbyszek kładzie się spać. W mieszkaniu zapada ciemność, włączam małą lampeczkę w salonie, siadam na parapecie i zapalam papierosa. Ciągle myślę o spotkaniu z Bartkiem. Sama miałam ochotę się z nim umówić, ale mnie wyprzedził i sam to zaproponował. Rano ustaliliśmy plan działania, by Batman się nie dowiedział. Gdyby się dowiedział, pewnie zamknąłby mnie w pokoju, a jego zabił wcale nie zważając na fakt, że jeszcze wczoraj chlali razem wódę. Bawię się telefonem, kręcę nim na parapecie bijąc się z myślami, czy do niego napisać, czy dać mu spokój. Decyduję się wysłać krótkiego smsa, na którego odpowiedź uśmiecham się szeroko. Za chwilę dostaję kolejną wiadomość, tym razem od Mańki, czy mam ochotę do niej w tygodniu wpaść. W paru kolejnych smsach ustalamy, że zabierze mnie od razu po moim meczu z Płockiem. Niecierpliwie odliczam do spotkania z siostrą wplatając w to treningi, uczelnię i kłótnie z Zibim, szczególnie to ostatnie pochłania dużo czasu i bardzo mnie wykańcza. Zbyszek nadal nie może sobie darować, że nie chcę mu powiedzieć z kim się widziałam. Próbował wykorzystać Kubiaka do przeszpiegów, ale przyłapałam go na namawianiu go do tego, więc mu nie wyszło. Rozpętałam burzę i mało by brakowało, a w ciągu parunastu minut wyprowadziłabym się z mieszkania. Michał cudem porozdzielał nas i pozaprowadzał do naszych pokoi i kazał nam siedzieć, dopóki się nie uspokoimy.
   -Byłam spokojna, byłam, ale przez barana nie jestem! – wrzasnęłam, próbując wyrwać się z ramion Michała.
   -Bo ty nawet nie dasz się o siebie martwić, Mańka to samo! – odkrzyknął mi Batman. Nawet zaczęłam się zastanawiać nad sensem tych słów i nad tą całą opiekuńczością mojego braciszka i jeżeli ktoś tu ma się o kogoś martwić, to chyba my o niego.
Mecz z Płockiem gładko wygrywamy 31 : 20. Obecność Mani na trybunach dodawała mi pewności siebie, grałam regularnie i prawie nie popełniałam błędów. Po spotkaniu pędzę szybciutko do szatni, ogarniam się i wybiegam do samochodu siostry. Po drodze wstępujemy do sklepu po rzeczy na kolację, wino i fajki (‘jakby to wszystko zobaczył Zbyszko’ wzdycha Mania, po czym z uśmiechem prosi o jeszcze jedno opakowanie papierosów). Rozwalamy całe zakupy po kuchni, Mańka rozlewa nam po kieliszku wina i bierze się za gotowanie.
   -Może ja ci pomogę? – mówię.
   -No, mogłabyś ruszyć dupsko – odpowiada, rzucając we mnie reklamówką z pomidorami. – Krój, bejbe. Wiesz, gdzie mam deskę i nóż. Opowiadaj, jak tam rendez-vous avec Bartosz Kurek?
   -Jest o wiele bardziej fajny niż myślałam. I jest zbyt fajny na kolegę Zbyszka – przyznaję.
   -My też jesteśmy za fajne na jego siostry. A Bartek się z kimś nie spotyka?
   -Chyba się spotyka, ale…
   -Zuz, nie zaczynaj nic z zajętym facetem, proszę cię.
   -Ale twoja sytuacja i moja sytuacja to zupełnie inne rzeczy. Mam ci przypomnieć, jak chciałaś wyrwać Winiarskiego?
   - I tak bym tego nie zrobiła. Zdrada to zdrada. Sama widziałaś, co się wtedy ze mną działo. Jest tylu fajnych facetów a ty musiałaś uczepić się właśnie jego.
   -Mańka, nie jestem z nim, okej? Nie wiem, czy w ogóle będę, więc zluzuj. Ja wiem, że ty to przeżywasz strasznie emocjonalnie, i za siebie, i za Lilę, prawda? Właśnie, co z Lilką?
   -Pojutrze przylatuje. Wysłała mi pudła ze swoimi rzeczami, stoją u mnie w sypialni. Na razie będzie mieszkać u mnie, od razu po przylocie chce wziąć się za szukanie mieszkania i pracy, nawet chyba gdzieś się poumawiała na spotkania.
   -A psychicznie, co z nią?
   -Twierdzi, że jest dobrze, wręcz świetnie, daje radę, ale udaje. Znam ją na tyle by poznać, kiedy coś przede mną ukrywa. Bardzo mi się nie zwierzała, z resztą, ja też chętna do zwierzeń na ten temat nie byłam. Poczekam, aż sama się otworzy.
   -Dorota nie będzie o nią zazdrosna?
   -Lilka to moja najlepsza przyjaciółka, nie wyobrażam sobie, żebym mnie teraz przy niej nie było. Z Dorotą to nic poważnego, dobrze, jak czasem przy mnie jest i tyle. Nie chcę zszywać nią mojego serca, którego swoją drogą i tak się już chyba nie da zszyć.
   -Ależ ty Manieczka pierdolisz!
        Mańka bez skrupułów leje mnie ścierką po plecach, piszczę, próbując się jakoś bronić.
   -I tak się jeszcze zakochasz – chichoczę, łaskocząc ją bo bokach. Mania odskakuje na bok, momentalnie poważnieje i wraca do gotowania.
   -Nie chcę – mówi cicho. – Boję się. Raz spróbowałam, nie wyszło, koniec, nie będę się w to jeszcze bawić. Ze mną jest coś nie tak, zapewne wszystko, nie nadaję się.
   -Mań – staję za siostrą i wtulam się w nią. – To on był kompletnym kretynem, twojej winy w tym nie było.
   -Tylko daruj sobie wyświechtane teksty matki, że gdzieś jest ktoś wyjekurwabisty i ja na pewno kogoś takiego spotkam. Teraz mam Dorotę, jest okej, jak będzie chciała odejść to też nie będę jej jakoś specjalnie zatrzymywać. Bardzo ci o to Zbyszek truł dupę?
   -Pytał się, czy wiedziałam, czy ją znam, kto to jest, pomarudził, że nas obydwie popierdoliło, typowy Zbynia.
   -Żebyś ty widziała jego minę! Żałowałam, że nie miałam pod ręką komórki, to bym mu zdjęcie zrobiła. Ej, a jak ta jego laska się nazywa?
   -Olka chyba. Tak, Olka. Jak na standardy Zbyszka no to nawet normalna w miarę.
   -Znajdź ją na Facebooku.
       Posłusznie biorę laptopa Mańki, wchodzę na stronę i odnajduję profil dziewczyny. Na zdjęciu robi większe wrażenie niż na żywo. Samo zdjęcie profilowe jest bardzo profesjonalne, wygląda, jakby była modelką.
   -Taka o – Mania na chwilę odrywa się od kuchenki. – Właśnie, miałam się ciebie pytać, widziałaś zdjęcia naszego braciszka i Miszki z ostatniej imprezy? Wyglądali jak naganiacze spod Versace, jak ty ich wypuściłaś z domu?
        Zawartość wina, jaką mam w ustach, wylatuje na blat, bo nie mogę powstrzymać śmiechu z tekstu Mańki. Postanawiamy pooglądać zdjęcia chłopaków, innych siatkarzy, naszych znajomych i znajomych naszych znajomych. Mańka wchodzi także na profil Bartka, gdzie nie znajdujemy żadnych śladów jego domniemanej dziewczyny.
   -Zuz, może on jednak jest sam? – mówi Mania. – Skoro ci nic o niej nie mówił, to może wcale nie istnieje?
   -Zibi coś kiedyś wspominał – wzdycham, sięgając po butelkę wina.
   -Kiedyś, a teraz? Słuchaj, Kura nie jest w moim guście zupełnie, ale skoro dobrze się z nim czujesz i on jest wolny, to masz moje błogosławieństwo.

------------------------------------------------------------

 Teraz zacznie się dziać. 

3 komentarze:

  1. podoba mi się ta konspiracja i profesjonalne śledztwo na fejsbuku.

    OdpowiedzUsuń
  2. ‘Staniesz się moją koleżanką z liceum, baran nawet tego nie sprawdzi. Gdybyśmy się normalnie spotkali, przemaglowałby nas gorzej niż gestapo podczas drugiej wojny światowej.’ No po prostu jestem pełna podziwu skąd Ty bierzesz te teksty! <3
    -.- rozumiem, że Kama to jest odpowiednik Anki? xd Weź spiżdżaj laska, co?
    Uuu....ale to ja widzę, że międzu Zuzą, a nim to tak na poważne :D Podoba mi się to:D Natomiast mi się nie podoba to, że nie mam nic przeciwko temu mimo, że tak jakaś tam Kamila istnieje ;/
    ‘rzeczy na kolację, wino i fajki (‘jakby to wszystko zobaczył Zbyszko’ wzdycha Mania, (...)No, mogłabyś ruszyć dupsko – odpowiada, rzucając we mnie reklamówką z pomidorami. – Krój, bejbe. Wiesz, gdzie mam deskę i nóż. Opowiadaj, jak tam rendez-vous avec Bartosz Kurek? (...)My też jesteśmy za fajne na jego siostry. A Bartek się z kimś nie spotyka? -Chyba się spotyka, ale…(...)” – zasługujesz na medal. Powinnaś dostać medal! Jak mi się to cudownie czyta! „Wyglądali jak naganiacze spod Versace, jak ty ich wypuściłaś z domu?” SYLWIA! ZABIJASZ MNIE xD xD xD
    Niech się dzieje!!

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział! Mam takie pytanie, czy nie mozesz zmienić czcionki?? Tą czyta się niewygodnie, litery zlewają się z tłem

    OdpowiedzUsuń