sobota, 11 kwietnia 2015

7.


'Then bout the time I find what I'm lookin for I'll be dead inside  '


                Jest po meczu. Wygrałyśmy, choć niewiele dzieliło nas od przegranej. Kończę się rozciągać, ignorując gadanie Igi o Bartku. Od wczorajszego wieczoru nie myślę o nikim innym, niż o nim. Całe spotkanie ganiłam się w myślach, że zamiast skupić się na grze, to spoglądam na niego. Zobaczyłam go na trybunach jeszcze w trakcie przedmeczowej rozgrzewki i od tamtego momentu w ogóle nie potrafię się ogarnąć. Nie jestem w nim zakochana, ale nie mogę też zaprzeczyć, że nic do niego nie czuję. Wszystko byłoby jasne, bo Bartek także coś musi do mnie czuć skoro mnie pocałował, gdyby nie jeden, maleńki szczegół zwany ogólnie jego dziewczyną. Widząc co przechodziła Mańka i co przechodzi teraz Lila, musiałabym być suką bez serca, by odbić Kurka. Kiedy mnie woła, wcale nie chcę podchodzić do barierek. Zupełnie nie wiem, jak w tej sytuacji powinnam się zachować, przecież zwiać do szatni mi zupełnie nie wypada. Podchodzę więc, stając przed nim w dość bezpiecznej odległości.
   -Gratuluję – uśmiecha się. – Nie spodziewałem się, że jesteś aż tak dobra.
   -Mało o mnie wiesz – odpowiadam sucho. – Niedługo wracamy do Warszawy, powinnam już iść do szatni. Dzięki za doping.
   -Czekaj – Bartek łapie mnie za nadgarstek i mocno przyciąga do siebie. – Grasz kolejny mecz w piątek, nie? Przyjedź do mnie na weekend.
   -Czy Bozia nie dała ci mózgu? – warczę, podirytowana jego bezczelnością. – Nigdzie nie przyjadę.
   -Bo?
   -Bo masz dziewczynę. Jakoś nie uśmiecha mi się bycie ‘tą drugą’.
   -Czyli ty mnie chcesz.
        Gdyby nie ludzie wokół, moja dłoń wylądowałaby na jego policzku. Przygryzam wargę, nie mogę wytrzymać przeszywającego wzroku Bartka.
   -To jest i tak bez znaczenia – wzruszam ramionami, starając się zachować resztki obojętności wobec zachowania Kurka. – Powodzenia w meczu – rzucam i szybko idę do ławki po swoje rzeczy.
   -Co się między wami stało? – przede mną nie wiadomo skąd pojawia się Iga. – Pokłóciliście się?
   -Nic się nie stało – narzucam bluzę na plecy. – Nie patrz się tak, naprawdę nic takiego się nie wydarzyło.
   -Przecież widzę po tobie, że jesteś zła – Iga drąży temat. Zbyt długo się znamy, by mi odpuściła.
   -Dałam dupy w meczu.
   -Nie kłam, nie dałaś, grałaś dobrze. Chodzi o Pryszcza. Ej, Zuz, przede mną nie musisz nic ukrywać.
   -Oj za nachalny jest.
   -Dałaś mu kosza? Zuch dziewczynka!
        Gdyby Iga wiedziała, co tak naprawdę za tym stoi, pewnie byłaby jeszcze bardziej dumna. Uśmiecham się i staram się zachowywać, jakby wszystko było w porządku, w autokarze dużo się śmieję i gram z dziewczynami w karty. Mimo fatalnej pogody nie dzwonię po Zbyszka, wsiadam w autobus i nim dojeżdżam do domu. Pewnie bym się do Zbycha nie dodzwoniła, bo w salonie zastaję go leżącego z obandażowaną nogą.
   -A tobie co się sieroto stało? – opieram się o próg drzwi.
   -Zwichnięta kostka – odpowiada za niego siedzący obok Michał. – Hej. Trzeba było do mnie zadzwonić, wyjechałbym po ciebie. Strasznie zmokłaś, zrobię ci gorącej herbaty. I pewnie jesteś głodna, już wstawiam makaron.
   -Dobra Misiu spokojnie – uśmiecham się. – Naszą sierotką Zbysią się zajmij.
   -Jesteś bardzo zabawna – mruczy Zbyszek, rzucając we mnie poduszką. – Gratuluję wygranej. Rozmawiałaś z Bartkiem?
   -No skoro się znamy to wiadomo, że rozmawiałam – odpowiadam mu z przedpokoju, zrzucając z siebie mokry płaszcz. Mam ochotę na papierosa, ale jeśli wyjmę paczkę, dam Zibiemu kolejny powód do marudzenia. Rezygnuję więc, zastępując je gorącą herbatą. – Jak się czujesz?
   -Kiepsko łamane na źle. Minimum miesiąc przerwy.
   -Boże. Żartujesz? Przecież my tu z tobą pierdolca dostaniemy!
   -Czy ja naprawdę jestem taki nieznośny? Misiu, to prawda?
   -Czasem bywasz dość… trudny – mówi Michał i stawia przede mną talerz z jedzeniem. – Bon appetit.
        Zbyszek zaczyna drążyć, dlaczego tak o nim myślimy. Na początku mnie to bawi, powoli jednak zaczyna męczyć i jestem bliska wywalenia na niego resztek z talerza. Ostatecznie obraża się na nas i zamyka w swoim pokoju, dając mi i Michałowi spokój.
   -Tobie też należy się odpoczynek – Kubi wplata palce w moje włosy. – Weź kąpiel i idź spać, ja pozmywam.
   -Anioł z ciebie nie człowiek – opieram się o jego ramię. – Zbyszek zrobił sobie kuku w trakcie meczu?
   -Yhym, po akcji jakoś tak źle stanął i upadł. Dobrze, że to zwichnięcie a nie złamanie.
   -Dzwonił do swojej laski się wyżalić?
   -A bo ja wiem? Nie słyszałem, ale pewnie zaraz to zrobi.
        Michał nie myli się. Po kąpieli razem siadamy przed telewizorem, skaczemy z programu na program, gdy ktoś puka do drzwi. Otwieram i widzę tę samą blondynkę, która siedziała obok mnie podczas sparingu Politechniki ze Skrą.
   -Cześć, ja do Zbyszka – mówi. Wpuszczam ją do środka, uważnie się jej przyglądając. – Tak w ogóle, nazywam się Ola.
   -Zuza, siostra Zbyszka – wymieniamy uścisk dłoni. – Ładna bransoletka – zauważam błyskotkę na jej nadgarstku.
   -Twój brat ma dobry gust – uśmiecha się. – Zibi u siebie?
         Przytakuję kiwnięciem głowy, po czym wracam do Michała.
   -Co o niej myślisz? – pytam go.
   -Do najładniejszych to ona nie należy, zresztą, tytuł najpiękniejszej kobiety świata należy do ciebie, także nie ma o co z tobą konkurować – uśmiecha się Michał. – Zibiemu na razie ona starczy i chyba naprawdę go polubiła. On ją chyba też traktuje poważnie, skoro już zaczyna jej kupować prezenty.
   -Widzisz, a ja czasem o zakupy do domu nie mogę się doprosić.
        Przestajemy się z tego śmiać kiedy oboje wchodzą do części kuchennej. Udajemy, że nie zauważmy jak Olka skacze wokół Zbyszka, który instruuje ją, co gdzie się znajduje. Ten schemat powtarza się każdego kolejnego dnia. Blondynka chyba porzuciła wszystkie swoje zajęcia, bo cały swój czas spędza w naszym mieszkaniu. Wyjątkiem jest kolacja u Mańki w piątkowy wieczór. Mania zaprosiła naszą trójkę byśmy poznali jej dziewczynę. U siostry stawiam się nieco spóźniona ze względu na mecz, który przegrałyśmy z drużyną ze Słupska jednym głupim punktem. Jestem przez to zła i mam nadzieję, że u Mańki uda mi się wyluzować. Przedstawiając mi Dorotę już rozumiem, dlaczego zdecydowała się na ten związek. Gdyby była wolna, też wiele bym się nie wahała. Nigdy nie widziałam ładniejszej kobiety od Doroty i Zbyszek też tak uważa, bo właściwie nie spuszcza z niej oczu. Na żadną z kobiet nie patrzył się tak, jak patrzy się na nią. Nie podoba mi się to. Zibi nabiera coraz to więcej pewności siebie, rzuca coraz to bardziej dwuznacznymi tekstami, co zaczyna zauważać Marianna, do tej pory starająca się olewać jego poczynania.
   -Trzeba było zabrać swoją dziewczynę – mówi mu. – Trochę już z nią jesteś, a ja nadal jej nie poznałam.
   -Jak zamienię ją na twoją to nie będziesz miała kogo poznawać – odpowiada, dopijając wino. Przy stole zapada cisza. Dorocie jest wyraźnie głupio, Lila wbija wzrok w swój talerz tak samo jak Michał, a Mańka wręcz czerwienieje ze złości.
   -Najlepiej będzie jeśli wyjdziesz – odzywa się po chwili. Zbyszek reaguje na to śmiechem i wstaje od stołu.
   -Zuza, Michał, chodźcie. Najwyraźniej nasza siostrzyczka przez swoje najnowsze dziwactwo stała się aż za nadto sztywna – śmieje się sarkastycznie. Niepewnie spoglądamy z Michałem po sobie.
   -Ale Mańka wyprasza ciebie, nie nas – odpowiada niespokojnie Michał. Zbyszek otwiera szeroko oczy, niezbyt dowierzając, że Misiek grzecznie nie wstał i go nie popiera.
   -No, racja – odzywam się. – My się nigdzie nie wybieramy. Na miejscu Mańki zrobiłabym dokładnie to samo. Jak masz zamiar być obrzydliwy i chamski, lepiej stąd wyjdź i oszczędź nam słuchania ciebie. Co się tak gapisz? I tak powiedziałam to bardzo ładnie i miło.
        Zibi wychodzi bez słowa, ale na twarzy Mani nie widzę ulgi. Obydwie sięgamy po papierosy i stajemy przy kuchennym oknie.
   -On mi ją będzie próbował odbić – mówi, głęboko się zaciągając. Cała się trzęsie, mocno łapię ją za rękę i trzymam, dopóki się nie uspokaja. – Ja powinnam się domyśleć, że on coś takiego zacznie wyczyniać. Kurwa, widziałaś, jak on na nią patrzył?
   -Twój brat mnie nie interesuje – do kuchni wchodzi Dorota, a za nią Michał z Lilą. – Skarbie, niech on gada sobie co sobie chce.
   -Mówisz tak, bo go nie znasz – Mańka znów się denerwuje. – Nie wiesz, jaki on potrafi być.
   -Szkoda, że we mnie nie wierzysz.
        Nie chcę być świadkiem tej wymiany zdań. Kończę papierosa i postanawiam zabrać Michała i Lilkę do baru, pozwalając dziewczynom porozmawiać.
   -Myślicie, że on byłby w stanie coś takiego zrobić? – pyta Lila, gdy tylko wychodzimy z bloku. Bez zastanowienia kiwam głową i ku mojemu zaskoczeniu Michał robi to samo.
   -Nawet ze zwykłej urażonej dumy – mówię. – Przecież to było widać, że Dorota się Zibiemu spodobała.
   -A jak jakaś dziewczyna się Zbyszkowi spodoba, to nie ma zmiłuj – dodaje za mną Michał. – Wątpię, żeby odpuścił ze względu na Mańkę, no chyba że poważnie traktuje Olkę.
   -Dziwne, że nie rzucił jakimś tekstem, że Mańka to popierdolona lesba, ja to popierdolona lesba i Michał to popierdolony gej – parskam pod nosem, wyciągając parasolkę z torebki.
   -A on to niby kto? – pyta Misiek.
   -Nie wiesz? Sympatyczny, uczciwy, czarujący młody, normalny mężczyzna – wzdycham teatralnie, wywołując śmiech moich towarzyszy. W pubie nie rozmawiamy o niczym innym, przestajemy, odstawiając Lilkę do mieszkania. Wsiadamy z Michałem do opustoszałego autobusu, którym jedzie tylko jakaś starsza kobieta i dwie podśmiewające się do telefonu nastolatki. Opieram się o Michała, splatając jego palce z moimi. Michał miękko muska wargami moje czoło, uśmiecha się sprawiając, że przez chwilę zapominam o tym, co dzisiaj się wydarzyło.
   -Mam nadzieję, że jak wrócimy, to będzie spał – mówię. – Albo że go w ogóle nie będzie.
   -Zuz, on się tak obraził, że przez tydzień z nami słowa nie zamieni – odpowiada Michał. W duchu przyznaję mu rację. Pewni tych słów wchodzimy spokojnie do domu, gdzie niespodziewanie w salonie czeka na nas Zbyszek.
   -I jak, zaliczyłeś je wszystkie? – pyta Michała. Jestem tak zaskoczona tym pytaniem, że torba z hukiem wypada mi z rąk. Pewny uśmiech Zbyszka wkurza mnie do tego stopnia, że przestaję nad sobą panować.
   -Jesteś pojebany – mówię zdenerwowana. – Co ty sobie kurwa myślałeś?! Zachowałeś się jak gówniarz, jak totalny debil.
   -Ojoj, bo się jeszcze przejmę – Zbyszek śmieje się w ten swój najgorszy sposób.
   -Powinieneś – Michał jest opanowany. Mija go i nalewa sobie wody do szklanki. – Pewnie cię zawiodę, ale nikogo nie zaliczyłem. Wcale mnie nie bawiło twoje zachowanie u Mańki.
   -Tak? Ja się bawiłem znakomicie, a będę jeszcze lepiej się bawił, gdy zaciągnę Dorotę do łóżka.
   -Dlaczego ty się jej tak uparłeś? Jest dziewczyną twojej siostry, ten twój ptasi móżdżek nadal tego nie zrozumiał?
   -Mańka jej nie kocha.
   -Spec od miłości się znalazł – prycham, zapalając papierosa. – Jebnij się w łeb i to tak porządnie, może coś tam się nie tak przestawiło i tak przypadkiem się naprawi.
   -Jak ci się Dorota podoba, to możemy być w czworokącie! W poniedziałki i wtorki ja, w środy i w czwartki Mańki, ty miałabyś piątki i soboty a niedzielę może Michaś, co wy na to?
   -Że jesteś jebnięty – nie mam ochoty dalej palić, gaszę papierosa i nie mogąc słuchać beznadziejnego gadania Zbyszka pakuję parę rzeczy i wychodzę z domu. Dopiero kiedy stoję w potwornym deszczu uświadamiam sobie, że nie mam co ze sobą zrobić. Do głowy przychodzi mi jedna myśl i jest tak kusząca, że ulegam jej zdecydowanie zbyt szybko. Jadę na dworzec, do Łodzi niedługo odjeżdża ostatni pociąg. Nadal niezbyt zadowolona z siebie wyszukuję w kontaktach numer Bartka, który odbiera po pierwszym sygnale.
   -Wyjedziesz po mnie o wpół do pierwszej na dworzec do Łodzi?
   -Czekałem na twój telefon, wiesz?
   -Nie wiem. Wyjedziesz po mnie czy mam wrócić do mieszkania, gdzie rozszarpie mnie mój świrnięty brat?
   -Pokłóciliście się?
   -Tak, i to jest jedyny powód, dla którego chcę do ciebie przyjechać. Nie licz na nic więcej.

-----------------------------------------------------

Halo halo, jest tu ktoś? :(

2 komentarze:

  1. Bartek to jest niepoważny, Zbyszek to już w ogóle niedojrzały do bólu. Zuzia dobrze zrobiła, a Miś jaki milusi! (jak nigdy)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak! Kosz dla faceta i niezaleźność to jest zawsze dobra opcja. No prawie zawsze. Ale tak!
    'Sierotka Zbysia' xD
    Ale Kubiak tak z tymi tekstami do Zuzy to na serio?:P
    Hahahaha xD KISNĘ! XD bo jak ta blondynka tak wokół niego skacze to mi sie skojarzyła ta laska z O mnie się nie martw co się zajmowała Krzyśkiem jak spadł ze schodów i złamał nogę xD no nie mogę xd
    Jaka dziwna sytuacja z tą dziewczyną i Lbyszkiem. Boję sie, że coś może niedobrego z tego wyjść :/
    Taaa, już to widzę jak Uszaty nie będzie liczył na nic więcej :p

    OdpowiedzUsuń