niedziela, 21 czerwca 2015

10.


'Tell me where's my place'

         Siedzę przykryta kocem w bujanym fotelu, z herbatą w dłoniach. Dzieciaki biegają po całym domu, angażując Zbyszka do zabawy z nimi. Mańka ma z tego ubaw, robi im mnóstwo zdjęć wyłapując, najdziwniejsze miny Zibiego. Jest dobrze, nawet aż za dobrze. Nie pamiętam tak spokojnej Wigilii, bez pytań o śluby i bez niepotrzebnych światopoglądowych dyskusji. Nagle do salonu wbiega Marcelina trzymając moją torebkę, z której słychać mój telefon.
    -Chłopak do ciebie dzwoni – Młoda rzuca mi torebkę na kolana i ze śmiechem ucieka z resztą dzieciarni.Nim odszukuję komórkę połączenie się kończy, za to moja rodzina zaczyna snuć domysły, kto to mógł być.
    -No i kto? - Zibi marszczy brwi, gdy wreszcie trzymam telefon w dłoniach.
    -Znajoma z Lublina ze studiów, pewnie chce złożyć życzenia. Pójdę na górę i do niej oddzwonię – mówię, mając nadzieję, że ten bawół nie domyśli się, że kłamię w żywe oczy. Szybko pokonuję schody i zamykam się w swoim dawnym pokoju, wybierając numer Bartka.
    -Chciałem ci życzyć Wesołych Świąt, skarbie.
         Słysząc jego głos, uśmiecham się szeroko.
    -Ja tobie też życzę Wesołych Świąt. Fajnie, że przyjeżdżasz do nas na Sylwestra.
    -Upijemy wszystkich, a sami zamkniemy się w twoim pokoju, co ty na to?
    -Podoba mi się to. Strasznie za tobą tęsknię. Nie widzieliśmy się już ponad dwa tygodnie.
    -Nadrobimy to, obiecuję ci.
         Wierzę mu. Nie mam zresztą powodu, by mu nie wierzyć.Rozmawiamy jeszcze przez chwilę, po czym schodzę do salonu i nie daję po sobie poznać, z kim tak naprawdę rozmawiałam. Do rozmowy o przygotowaniach do Sylwestra powracamy z Zibim wieczorem w drugi dzień Świąt, kiedy zmywam naczynia po kolacji.
    -Kto w końcu będzie od ciebie? - pyta, przynosząc ze stołu talerze.
    -No Iga z Igorem, Iza…- wymienam, ale Zibi mi przerywa.
    -Iza? TA Iza?
Odwracam się i zerkam na niezadowolonego Zbyszka.
    -TA Iza – mówię sucho. – W wakacje…
    -Wtedy byliśmy pijani – przerywa mi pomrukiem.
    -To teraz dla odmiany bądźcie trzeźwi – biorę do rąk kolejny kubek. – Ma być jeszcze Daga ze swoim facetem, Magda, Julka, Karola, Alek i Tomek…
    -Nadal masz z chłopakami kontakt?
    -Co ty taki tym jesteś zdziwiony? Oni nawet na mecze przychodzą. A od ciebie i Miśka?
    -No Możdżon, Bąku, Łomacz, Jarski, Wojtaszek, Pit, Kuraś z dziewczyną…
Kubek wypada mi z rąk, ale na szczęście nie rozbija się. Mrugam intensywnie powiekami i biorę głęboki wdech i wydech, staram się, by Zibi nie zobaczył, że coś jest nie tak.
    -Sierota – prycha pod nosem Zbyszek, na co odwracam się i wystawiam mu język. Nie chcę już więcej rozmawiać o tej imprezie, bo zwyczajnie jej nie chcę. Nie wytrzymam tego trójkąta. Wcześniej nie zbytnio obchodziła mnie dziewczyna Bartka, to, kim jest i jak wygląda. Teraz będę musiała się z nią zmierzyć, przebywać z nią w moim mieszkaniu, udawać, że między mną a Bartkiem nic nie ma. Będę patrzeć jak się całują, jak się tulą, jak rozmawiają. To nie ja będę tą najważniejszą. Będę stać na boku i jedyne, co możliwe będę mogła robić, to oddychać.
         Dzień imprezy jest dla mnie koszmarem. Nie mam ochoty wstawać z łóżka, na śniadanie prawie nic nie jem i w stanie bardziej niż tragicznym jadę na trening.
    -Jaka jesteś dzisiaj urocza i optymistycznie nastawiona do życia! - Iga od razu dopada mnie w szatni.
    -Spieprzaj – warczę, zakładając treningową koszulkę. - Nie mam humoru.
    -Na dzisiejszy wieczór masz przygotowany ten sam stan ducha? - Iga najpierw śmieje się, ale widząc, że mnie to nie rusza, odpuszcza. - Hej, Zuz, co się dzieje?
    -Po prostu... po prostu nic. Prawie w nocy nie spałam. I jeszcze mamy dzisiaj tyle do przygotowania...
    -To my z Igorem możemy wcześniej wpaść i wam pomóc – proponuje Iga.
    -Nie, nie trzeba, Mańka ma z Dorą i Lilą wpaść – mówię. - Ale chyba po treningu spróbuję się zdrzemnąć chociaż z godzinę, powinnam poczuć się lepiej.
I rzeczywiście idę spać, ale nie na godzinę tylko prawie na trzy, przez co Zibi budzi mnie z krzykiem. Biorę się w garść, decyduję, że nie będę się tym wszystkim przejmować, bo przecież nikt nie wie, co jest między mną a Bartkiem.Najpierw idzie mi bardzo dobrze. Robiąc z chłopakami jedzenie i układając playlistę bawię się całkiem nieźle, tak samo, gdy zaczynam się szykować.
    -Zuza, chciałem zapytać, czy pomo... - do łazienki wpada Kubi, gdy kończę się malować. Stoi wryty w drzwiach, nerwowo miętoląc w dłoniach krawat. - Jesteś... jesteś bardzo ładna. Bardzo.
    -Dzięki – uśmiecham się. - Mam ci pomóc z krawatem, tak?
Podchodzę do niego i szybko wiążę mu krawat.
    -Już – klepię go po ramieniu. - Coś jeszcze?
Michał, wciąż czerwony, kręci głową i szybko znika w swoim pokoju. Zerkam jeszcze raz w lustro, boleśnie uświadamiam sobie, kogo przyjdzie mi dzisiaj poznać. Znów jest źle. 


'Tell her a story, she's used to it' 

 
O, smutku, jestem twoją dziewczyną.
         Goście zaczynają się schodzić. Krążę między częścią kuchenną a częścią gościnną,donosząc przekąski i rozmawiając. Słysząc dzwonek do drzwi podświadomie czuję, kto wreszcie przyszedł. Chowam się przy ścianie, wyhylam się lekko, by upewnić się w moich domysłach. A więc nie jest sam. A ja ciągle się łudziłam... Bartkowi na mój widok schodzi z ust ten jego, okropny, paskudny, fałszywy uśmiech. Taksuję towarzyszącą mu blondynkę od góry do dołu. Jest od niego starsza, to widać od razu, ale jest ładna. Patrząc się na nią nie mam się do czego przyczepić, jednocześnie jej dobry wygląd zupełnie mnie nie dołuje. Nie czuję nic poza zazdrością, że on jest z nią, nie ze mną. Nie rozumiem, po co on ją zabrał, nikomu nie jest tu potrzebna.
    -Hej – uśmiecham się lekko. - Zuza.
    -Hej, Kamila – wymieniamy uścisk dłoni. - Miło poznać.
         Mi ciebie niekoniecznie, ale pomińmy ten drobny szczegół.
    -Mi ciebie też – ciągle się uśmiecham i przenoszę wzrok na skrępowanego i milczącego Bartka. - Proszę, przechodźcie dalej.
         Jestem zaskoczona swoim opanowaniem, ale to jedyna rzecz, jaka mi pozostała. Wyjmując wódkę z lodówki widzę za sobą Kurę. Nie daje się wyminąć, zastawia mi przejście przypierając mnie do drzwi lodówki.
    -Odsuń się, bo jeszcze twoja dziewczyna zobaczy i tyle z tego będzie – mruczę, w ogóle na nie go nie patrząc.
    -Musiałem ją wziąć, zrozum – tłumaczy się.
    -Nie, nie zrozumiem.

Stoję na rogu patrząc, jak ją całujesz.
         Nucę piosenkę pod nosem ostentacyjnie ignorując widok Kamili w ramionach Bartka. Robię sobie drinka, w którym wódki jest zdecydowanie więcej od soku, i zerkam kątem oka na kanapę. Mańka żywo rozmawia z Lilą, śmieją się, a obok nich siedzi Dorota, i nie mówi nic. Łapie moje spojrzenie, więc skinieniem dłoni wołam ją do siebie.
    -Coś się między wami stało? – pytam wprost. Dora kręci szybko głową.
    -Nie, tylko jak jest Lila… - urywa, cicho wzdychając. - … to tak, jakby mnie nie było.
         Patrzę na nią i mam wrażenie, że w jej oczach widzę samą siebie. Pije szybko kieliszek czystej i nawet go nie popija. Nie wiem, co mam powiedzieć, mój wzrok po raz setny pada na Kurek i jego blondynę, zrezygnowana swoją beznadziejnością pytam się Doroty, czy nie wyjdzie ze na balkon potowarzyszyć mi przy paleniu.
    -Nie lubię, gdy palicie – mówi, otulając się mocniej szalem. – Ty też nie wyglądasz, jakby wszystko było w porządku.
    -Bo nie jest – przyznaję zrezygnowana. Wypuszczam dym z ust i patrzę się przez chwilę w niebo. – Jestem zauroczona kimś. I ten ktoś kogoś ma.
    -I ten ktoś o tym wie? – pyta Dorota.
    -Wie.
    -I?
    -I nic.
         Mam nadzieję, że Dorota nie widzi mnie tak żałośnie, jak ja teraz postrzegam samą siebie.
    -Mówiłaś o tym komuś?
    -Nie. Jesteś pierwszą osobą, której się z tego wygadałam. Nieważne. Jak jest z tobą i Mańką?
    -Dziwnie. Odkąd przyjechała Lila, to całe życie Mańki kręci się wokół niej. Ja wiem, są najlepszymi przyjaciółkami i Lilka jej potrzebowała, ale przecież już stanęła na nogi i Mania nie musi non stop przy niej być. Zdecydowaną większość wolnego czasu Mańka poświęca Lilce, jak się widzimy to też rozmawia ze mną o niej. Tylko Lila i Lila. A gdzie w tym wszystkim jestem ja? Umawiałyśmy się, że to będzie luźny związek, ale ja nie potrafię tego dłużej nie traktować poważnie, bo się w niej zakochuję.
         Nie wiem, czy to ja pierwsza się rozpłaczę, czy Dora. Dołącza do nas Mańka. Otula w pasie Dorotę, która zaciska wargi w cienką linię. Bez słowa kończę papierosa i zostawiam siostrze zapalniczkę. Teraz to Lila siedzi sama. Zauważam Zibiego kręcącego się bezczynnie, więc błyskawicznie zjawiam się przy nim, ignorując uwagi o paleniu.
    -Lila siedzi sama, idź do niej – powtarzam po raz kolejny. - Idź, w ten sposób Iza się do ciebie nie przyczepi.
         Nie muszę go długo namawiać. Zibi robi dwa drinki, jednego daje Lilce i zaczyna z nią rozmowę. Może teraz Dorota poczuje się lepiej. Na pewno ja nie czuję się lepiej widząc Bartka całującego Kamilę.

Weź pistolet i policz do trzech.
         Każdy bawi się dobrze oprócz mnie. Po cichu wymykam się do mojego pokoju. Siadam na łóżku i zupełnie nie wiem, co mam ze sobą zrobić. Nie mam ochoty tam wracać. Może to przez ilość alkoholu, a może przez coś zupełnie z tym niezwiązanego czuję się coraz gorzej. Moja zazdrość przybrała niewyobrażalne rozmiary i przestaje mnie obchodzić fakt, że sama zgodziłam się na taki układ między nami.
    -Zuza, jesteś tu?
    -Tak, jestem.
         Sprawca całego zamieszania zamyka drzwi na klucz i siada obok mnie.
    -Przepraszam – mówi, splatając moją dłoń ze swoją. - Przepraszam – powtarza jeszcze raz. Wzruszam ramionami. Nie obchodzą mnie jego przeprosiny.
    -Idź do niej – szepczę. - Idź, dzisiaj to ona jest twoja.
    -Jesteś zazdrosna?
    -Ja? Weź, co ty, w ogóle – prycham wściekła. - Byłabym mniej zazdrosna i mniej wściekła, gdybyś sam mi powiedział, że ją zabierasz ze sobą. Wczoraj jak rozmawialiśmy nie pisnąłeś mi o tym ani słówka!
    -A jakbym ci to powiedział, co to by to zmieniło?
    -Dużo by zmieniło! Gdyby mi Zbyszek wcześniej o tym nie powiedział, chyba bym cię teraz właśnie rozszarpywała.
    -Jestem taki beznadziejny.
    -Żebyś wiedział, że jesteś.
         Bartek z ciężkim westchnięciem opiera głowę o moje ramię. Moja złość powoli wyparowuje, znów przyzwyczajam się do roli 'tej drugiej'.
    -Bartuś, idź do niej – mruczę. Kurek spogląda na mnie i delikatnie dotyka moich ust swoimi.
    -Jeszcze nie teraz – odpowiada. - Teraz chcę posiedzieć z tobą.

-------------

Sesja prawie pokonana, to może i oprócz wolnego czasu weny będzie więcej.

 

2 komentarze:

  1. zakłopotany Miś jest taki uroczy. a Zuzia jest taka smutna, nie zasługuje na to.

    OdpowiedzUsuń
  2. Łooooł! Tak od razu, takie czułości, że tęskni i w ogóle? Daję okejkę! Eeeej! Ale przecież chyba tej jego dziewczyny nie będzie na tej imprezie...
    Kubiak <3 no ale to ja nie wiem kogo ja bym wolała, czy Kubiaka czy Kurę i w ogóle to czytając to zdaję sobie sprawę z tego jak bardzo tęskniłam za tymi opowiadaniami :')
    'Jest starsza' xD ej, ale proszę Cię, z której strony ona jest ładna? Nie oszukujmy się ;P No chyba, że ta blondynka to Alicja hahaha xD to wtedy Kurka rozszarpię xd Aha nie, Kamila, ok. Czyli nie jest ładna xd
    Kurwa, po chuja on się z nia całuje, co za zjeb! Nie dość, że przy ludziach to jeszcze przy Zuzie! -.-
    Dobra, to ja nie wiem.

    OdpowiedzUsuń