środa, 23 września 2015

14.



Mańka

When the sadness 
Will show your weakness 
I’ll be by your side

        Rozlewam do końca wino i podaję Lilce kieliszek. Siadam na drugim końcu kanapy, próbuję zgadnąć, co siedzi w jej głowie. Jest dzisiaj nieobecna. Mało mówi, czasem wygląda, jakby miała coś ważnego powiedzieć, ale w ostatniej chwili rezygnuje.
   -Chyba powinnaś coś wiedzieć – wydusza wreszcie z siebie. Spoglądam na nią wyczekująco. – Bo jak byłam w tamten weekend w Łodzi, to… to widziałam Zuzę.
   -No wiem, mówiłaś – odpowiadam.
   -Była z Bartkiem.
   -Bo u niego była.
   -Ale zanim wsiadłam do pociągu, to widziałam z daleka jak oni się całowali. Na początku nie byłam pewna, widziałam ich ze schodów, ale jak zeszłam to ich rozpoznałam.
        Milczę. Próbuję przyswoić sobie to, co właśnie usłyszałam od Lilki. Nie mam podstaw, by jej nie wierzyć, poza tym, Zuza nie robiła przede mną żadnej tajemnicy z tego, że w pewien niezrozumiały dla mnie sposób ciągnie ją do Bartka.
   -Jesteś pewna?
   -Jestem – Lila kiwa głową. – Nie wiedziałam, czy mam coś z tą wiedzą zrobić, ale w końcu Zuza to twoja siostra, uznałam więc, że nie mogę tego przed tobą zataić.
   -Ostrzegałam ją, mówiłam, żeby się w to nie wplątywała – wyciągam z torebki paczkę papierosów. – Powiedz mi, dlaczego kobiety są takie głupie i dają się wciągnąć w romans?
   -Nie wiem. Nie pomyślałabym, że Zuzia będzie po drugiej stronie barykady.
   -A ja tak – otwieram okno i zapalam papierosa. – Ja przeczuwałam, że ten debil jej namiesza a ona da się mu omotać. Nieodpowiedzialna gówniara! Dawno temu z nią o tym rozmawiałam, prosiłam, żeby odpuściła. Na tych Siatkarskich Plusach on na pewno nie był najebany, specjalnie nie zabrał ze sobą Kamili by przespać się w hotelu z Zuzą!
   -Mania, spokojnie – Lila staje za mną i powoli gładzi mnie po ramionach. – Co z tym zrobisz?
   -Nie wiem. Zbyszkowi nie powiem, bo ich pozabija, a szkoda, by umierali z jego rąk. Pewnie powiem jej wprost, co o tym wszystkim myślę. Jak to nie da efektów, to coś namieszam, rzucę jakąś plotkę.
        Kolejnego wieczoru dzielę się tym z Dorotą. Pozwala mi spokojnie mówić, jednak nie wygląda, jakby się ze mną zgadzała.
   -W ogóle co to obchodzi Liliannę? – prycha. – To jest życie Zuzy i Zuza może sobie z nim zrobić co chce.
   -Czy ty się słyszysz? – patrzę zirytowana na Dorotę. – Moja siostra ma romans z zajętym facetem i nawet nie potrafi tego dobrze ukryć!
   -Ja rozumiem, że ty podchodzisz do tej całej sytuacji emocjonalnie, bo byłaś zdradzona, ale to nie zmienia faktu, że nie wolno ci się wpieprzać w życie Zuzki. Daj jej popełniać błędy. Może oni wcale nie mają romansu, tylko są w związku? Może Bartek rozstał się z Kamilą dla Zuzy? Jesteś tak zajęta między pracą a zajmowaniem się Lilianną, że nawet nie wiesz, co się dzieje w życiu twojego rodzeństwa.
   -O co ci chodzi?
   -O to, że nie masz na nic czasu! Jeśli nie siedzisz w pracy, to krążysz nad Lilką i to jej poświęcasz prawie cały wolny czas! Ona już dawno wyszła z porozstaniowego dołka i stanęła na nogi, ale nie, ty ciągle obchodzisz się z nią jak z jajkiem! Będziesz teraz zajmowała się Zuzą nie widząc, że między nami od dawna nie jest dobrze, bo ciebie wiecznie nie ma!
        Dorota odwraca wzrok, usilnie próbuje powstrzymać się od płaczu. Sama zaciskam zęby by się nie rozryczeć. Nie myślałam, że Dorota tak to wszystko odbiera.
   -Przepraszam – szepczę. Dotykam jej długich kasztanowych włosów, przesuwam palcami po bladych policzkach ścierając z nich łzy.
   -Nie przepraszaj – przymyka powieki. – Tylko zastanów się, czy chcesz dalej angażować się w nas, czy jednak wolisz angażować się w życia wszystkich dokoła siebie.
         Zostaję u Doroty na noc. Pierwszy raz rozmawiamy niezwykle szczerze, staram się spojrzeć z jej punktu widzenia, ale nie potrafię jej zrozumieć. Nie rozumiem, dlaczego czuje się zaniedbana, skoro staram się dbać o nią najlepiej jak umiem. Może ostatnio nie miałam dla niej zbyt dużo czasu, ale dzwoniłam, pytałam, co robi, jak się czuje. Obiecuję się poprawić jednak nie wiem, czy nie oczekuje zbyt dużo ode mnie.
Kolejny dzień planowo miałam spędzić w redakcji telewizji. Rano podczas śniadania dostaję telefon, bym pakowała się do Łodzi na mecz Skry z Zenitem Kazań w Lidze Mistrzów. Oznacza to niechybne spotkanie z Kurkiem i prawdopodobnie z Kamilą.
   -Tylko ty się tam nie wygadaj – powtarza po raz kolejny Dorota robiąc mi warkocza. – Najlepiej to nie przeprowadzaj z nim wywiadu. Z tym, jak mu tam… z Wlazłym pogadaj, z Możdzonkiem, z kimś od Ruskich, ale nie z nim.
   -A jak mi każą? – sięgam po kubek z kawą. – Rozszarpię go. Zuzę rozszarpię po powrocie. Zamiast się uczyć żeby nie mieć poprawki, to idiotka latała za kretynem!
   -Przecież poprawiła to na piątkę a resztę pozdawała bez żadnych problemów. Zrób to dla niej i nie wtrącaj się w to, dopóki ona sama ci o tym nie opowie. Pamiętaj, że mam dobre kontakty z Zuzą. Jeśli zrobisz coś nie tak, ja się o tym dowiem.
        Dorota jest bardzo poważna, jej słowa brzmią wręcz niczym groźba, nie mam więc wyboru i muszę zastosować się do tego, co mówi. W drodze do Łodzi toczę z moimi redakcyjnymi kolegami dyskusję o tym, która z drużyn dostanie się do Final Four, na miejscu udajemy się na obiad a potem prosto na Atlas Arenę, gdzie ma odbyć się mecz. Podczas przedmeczowej relacji odwracam się na chwilę za siebie i widzę Kamilę rozmawiającą z Dagmarą Winiarską. Staram się odgonić od siebie rozmowę zarówno z Dorotą jak i Lilką, ale jak tylko kończymy nadawanie na żywo i na boisko wbiegają zawodnicy Skry, wychodzę na papierosa. Cieszę się, że to nie mi przypadło komentowanie tego spotkania. Prawdopodobnie nie szczędziłabym ostrych słów na Bartka nawet, jeśli nie grałby jak ostatnia fajtłapa. Za pierwszego seta z radością obsmarowałabym go w najgorszych słowach, choć Skra go wygrywa, za drugiego, tym razem przegranego, również. Kurek bierze się do roboty w trzeciej odsłonie spotkania i przez dwa kolejne sety prowadzi bełchatowską drużynę do zwycięstwa. Przed obydwoma zespołami zostaje ostateczne rozstrzygnięcie w postaci złotego seta, podczas którego drużyna z Kazania od razu zdobywa prowadzenie, w ten sposób dostając się do Final Four tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. Najpierw przeprowadzam wywiad z kapitanem rosyjskiej drużyny, potem dostaję prośbę o przeprowadzenie wywiadu z Kurkiem, jako że to on zdobył najwięcej punktów i miał najlepsze statystyki w drużynie Skry. Ukrywając moją niechęć zadaję mu parę pytań, po czym, gdy schodzimy z wizji, biorę go na bok.
   -Zostaw Zuzę w spokoju – szepczę mu do ucha i odchodzę nie czekając na jego reakcję. Doskonale wiem, że nie zareaguje w żaden sposób, bo przy barierkach czeka na niego Kamila. Blondynka woła mnie do siebie, złość na Kurka zamienia się we współczucie dla Kamy. Jestem pewna, że gdyby się o wszystkim dowiedziała, czułaby się tak samo jak ja te parę lat temu. Wychodzi ze mną przed halę, żegnamy się, na końcu języka mam ochotę jej powiedzieć, by zostawiła Kurka, ale powstrzymuję się. Te słowa wolę zostawić dla Zuzy.


Zuza

Your position 
makes you go mad

        Powoli sączę drinka czekając na spóźniającą się Mańkę. Facet siedzący przy stoliku obok co raz na mnie spogląda, jestem pewna, że jeszcze chwila i dosiądzie się z jakąś marną bajerą. Z głośników dobiegają dźwięki jednej z moich ulubionych piosenek, śpiewam ją pod nosem zasłaniając się włosami od strony nieznajomego.
   -Przepraszam za spóźnienie, autobus miał awarię i zdecydowałam się przejść kawałek piechotą – Mańka zawiesza płaszcz na krzesło i sięga po kartę z drinkami. – Co tam?
   -W porządku – odpowiadam. – Słyszałam, że byłaś w Łodzi na meczu Skry.
   -O tym zaraz pogadamy – Mania idzie do baru po drinka. W ogóle się nie uśmiecha, więc chyba powinnam się bać. Nawet gdy dzwoniła wydawała się być na mnie zła. – Nie wiem, jak mam do tego podejść.
   -Do czego? – pytam. – Chciałaś pogadać o meczu Skry w Lidze Mistrzów.
   -Zuza, ja wszystko wiem.
   -O czym wiesz?
         Zadaję chyba najgłupsze pytanie świata. Przełykam ślinę, chowam dłonie pod stolik by Mańka nie widziała, jak bardzo zaczynam się trząść.
   -O tobie i o Bartku.
         No to jestem skończona. Zostaje mi się z tego albo wykręcić, albo przyznać, zależy od tego, co zaraz usłyszę.
   -Widziano was razem, całowaliście się – mówi dalej Mańka. – Twoje odwiedziny u niego nie były odwiedzinami czysto towarzyskimi, tego można było się domyśleć po ich częstotliwości. Bartek na Siatkarskie Plusy specjalnie przyszedł sam. Nie próbuj zaprzeczać. Po prostu się przyznaj.
   -To nie twoja sprawa – cedzę przez zęby.
   -A żebyś wiedziała, że moja – Marianna przychyla się bliżej mnie. – Rozpieprzasz czyiś związek…
   -Sama tego nie robię – przerywam jej. – Angażujesz się do tego emocjonalnie, bo sama byłaś zdradzona, rozumiem to. Wspierałaś Lilę, bo była w takiej samej sytuacji co ty. Ale nie wiesz tego, co czuję ja. Myślisz, że mi jest łatwo być tą drugą? Że czuję się z tym w porządku? Ja go kocham…
   -Świetnie, jeszcze miłości tu brakowało – Mańka załamuje ręce. – Kamila też go kocha. Obydwie związałyście się z tchórzem. Z dzieckiem, a nie facetem, który nie potrafi wybrać i ponieść konsekwencji swoich czynów. Zuzka, sądzisz, że cię kocha? Kochałby, jeśli zostawiłby dla ciebie Kamilę. Zrobił to? Jakoś nie widzę.
   -Zrobi to – mówię twardo. – Dałam mu czas. Ma miesiąc na ogarnięcie tego, albo ja odchodzę.
   -Ile mu zostało?
   -Niecałe dwa tygodnie.
   -A jeżeli tego nie zrobi, naprawdę odejdziesz?
   -Tak. Pewnie będzie mnie to bolało, ale… nieważne. Przeżyję.
        Mańka milczy. Układa dłonie na szklance, zerka na mnie, lekko otwiera usta.
   -Od kiedy się spotykacie? – pyta.
   -Od końca listopada – jestem niepewna w odpowiedzi, przypominam sobie, jak na to zareagowała Iga. Reakcja Mańki jest wręcz identyczna.
   -Czyli od końca listopada nie masz mózgu – dopija do końca swojego drinka. – Gratuluję. Jesteś chociaż z nim szczęśliwa?
   -Wolałabym być tylko jedna – mruczę. – Jest dla mnie dobry.
   -Jakby był zły, już by nie żył.
   -Powiedziałaś o tym komuś?
   -O tym, co wiem? Nie. Jeżeli chodzi o Zibiego, będę milczeć. Obiecuję. A ty, podzieliłaś się z kimś swoim szczęściem?
   -Przestań być taka cyniczna, okej? Idze się raz wygadałam.
   -I co ona na to? Cieszyła się razem z tobą?
   -Ze złością mnie wyśmiała i powiedziała, że jakbyś ty się dowiedziała, to byś mnie zabiła.
   -Uwierz, jestem blisko zrobienia tego.
        Mańka w ogóle nie chce zmieniać tematu. Nie chcę katować ją powrotem do przeszłości, czuję się fatalnie, lecz ona jest nieugięta. Na kolejne, coraz intymne pytania milczę. W końcu, doprowadzona do wściekłości, wstaję i bez słowa wychodzę z pubu. Gdy wchodzę do autobusu Mańka dzwoni, przeprasza, mówię jej tylko, by nie próbowała porównywać swoich przeżyć do mojej sytuacji. Potem za to dostaję od niej maila bym zastanowiła się nad tym wszystkim, bo nie jestem warta tkwienia w takim trójkącie. Ten weekend to my pauzujemy. Wprawdzie zamierzałam go spędzić w domu by odpocząć i się pouczyć, jednak odrobinę tknięta rozmową z Mańką sprawdzam, czy Skra gra u siebie. Okazuje się, że grają z Jastrzębskim Węglem, więc nic nie mówiąc Bartkowi kupuję bilet na mecz. Chcę zobaczyć jak zareaguje zupełnie się mnie nie spodziewając. O Zbyszka i Michała martwić się nie muszę, mają wyjazdowy mecz w Olsztynie. W piątek wyjątkowo nie mam zajęć, mam tylko trening, po którym od razu udaję się na pociąg do Łodzi, a stamtąd dojeżdżam autobusem do Bełchatowa. Na halę wchodzę parę minut przed rozpoczęciem spotkania, uważnie rozglądam się po zarezerwowanych miejscach, ale nie widzę nigdzie Kamili. Biorę to za dobry znak. Mecz bez większych problemów wygrywa Skra, dzięki czemu Bartek powinien być w dobrym humorze. Schodzę pod barierki, staję z boku i czekam. Podczas podpisywania autografów Kura podnosi głowę i spogląda na mnie, ale nie jest to reakcja, jakiej się spodziewałam. Nie uśmiecha się, nie przywołuje do siebie, macha tylko ręką na znak, że mnie widzi. Po paru minutach podchodzi do mnie prosząc, bym jak zwykle podeszła pod boczne wyjście. Zaczynam się czuć jak zbędny balast, żałuję, że zdecydowałam się przyjechać. W domu Bartek jest trochę bardziej pogodny, ale wciąż bije od niego chłód.
   -Nie cieszysz się z mojego przyjazdu? – pytam.
   -Jejku, Zuz, to nie tak – dłonią gładzi mnie po policzku. – Mieliśmy na treningu niezłą sprzeczkę z trenerem, chyba jeszcze ciągle w nas siedzi ta przegrana z Kazaniem. Cieszę się, że przyjechałaś.
        Na potwierdzenie swoich słów Bartek długo mnie całuje, po czym wyłącza telewizor i niesie mnie do sypialni. Kochamy się długo i spokojnie, ale wciąż mam wrażenie, że to nie chodzi o kłótnię w klubie. Przebudzam się nad ranem, po cichu ubieram się i wychodzę na dworzec autobusowy, gdzie udaje mi się trafić na autobus jadący prosto do Warszawy. Znów mam w głowie spotkanie z Mańką, do tego przypominam sobie rozmowę z Igą. Czuję się źle, jedyne, czego teraz chcę, to trening, na którym będę mogła się wyżyć i przerzucić na grę wszelkie negatywne emocje, które mam wewnątrz siebie. Po powrocie biorę prysznic, jem szybkie śniadanie i po chwili odpoczynku udaję się na halę. Od razu zapominam o całym świecie, skupiam całą swoją uwagę na ćwiczonych elementach. Trener chwali mnie za świetną skuteczność i dokładność, za to Iga po treningu domyśla się, że coś się stało.
   -Nic – wzruszam ramionami. – Po prostu nie chcę dłużej tkwić w tym trójkącie – szepczę jej na ucho. Iga spogląda na mnie zdziwiona.
   -Rzucisz go? – pyta w końcu, gdy dochodzimy na parking.
   -Taki mam zamiar – wrzucam torbę na tylne siedzenia samochodu. – Powiedz mi, ile mam jeszcze czekać, by ją zostawił? Wczoraj do niego pojechałam, jakoś bardzo z tej wizyty nie był zadowolony. Skoro on nie umie dokonać wyboru, zrobię to za niego.
   -Jestem z ciebie dumna, wiesz? – Iga tuli mnie mocno do siebie. – W razie czego dzwoń, od razu do ciebie przyjeżdżam.
        Całkowicie przekonana o słuszności tego, co chcę zrobić, docieram na moje osiedle. Wjeżdżając windą układam w głowie formułki, które powinnam powiedzieć Bartkowi, ale gdy winda otwiera się, widzę Kurka siedzącego pod drzwiami mieszkania.
   -Co ty tu robisz? – pytam zaskoczona. Bartek wstaje i mocno łapie mnie za dłonie.
   -Zostawiłem Kamilę – mówi. – Teraz możemy być razem.

-------------------------------------------------

bardzo Was kocham, wiecie?

3 komentarze:

  1. ojejej. rozdział w sam raz na poprawę humoru w tym, delikatnie mówiąc, koszmarnym dniu!
    ps końcówka wygrała.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej, Sil, ja bardzo kocham ciebie. I Zuz. I Bartka. Nawet Bartka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bartek, łał, pomyślałeś w końcu jak człowiek. chciałam wcześniej powiedzieć, że Mania ma rację i Zuzia powinna jej posłuchać, ale teraz to już nie wiem.

    OdpowiedzUsuń